Postanowiłem wywalić z listy „Prawych mediów” dwa kolejne
tytuły. Wywalam je z dwóch różnych powodów.
Pierwszy jest portal „Niezależnej”. Już od dawna mam dość
propisowskiej propagandy, jaką uprawia to medium. Nie chciałbym, być źle
zrozumiany – wygraną PiS-u w wyborach uważałem i dalej uważam za wybawienie od
sitwy PO-PSL. Jaka jest PO-wska wizja Polski i jej miejsca w Europie, najlepiej
świadczy stworzenie wielkiej koalicji wyborczej, w której uczestniczą byli
komuniści. Choć Grzegorz Schetyna nie brał udziału jako wyborca w pierwszych
kontraktowych wyborach, teraz jego partia sojuszników znajduje wśród byłych
komuchów, lansując ich do parlamentu UE.
Nie potrafię jednak bezkrytycznie patrzeć na to, co robi
obecnie PiS, a rolą mediów sprzyjających obecnie rządzącej partii nie powinno
być bałwochwalcze kadzenie, ale rozsądna krytyka. Jestem gotów strawić
popieranie rządu, nawet jeśli miałbym odmienne zdanie. Trudno jednak mi
popierać tego rządu okadzanie. Szalę przeważyła idiotyczna krytyka
Konfederacji, która (nie po raz pierwszy zresztą) przypisuje jej politykom
pro-rosyjskie sympatie, a nawet zarzuca im, że są drugą Targowicą.
Drugim portalem, który postanowiłem zdjąć z listy „Prawych
mediów”, jest strona internetowa... przeciwników ideowych „Niezależnej” i
„Gazety Polskiej”, a mianowicie: „Najwyższego Czasu!”. Muszę powiedzieć, że
jest to, jak dla mnie, człowieka przywiązanego do wartości konserwatywnych,
bardzo dziwna strona. Coś, jakby skrzyżowanie pomiędzy portalem plotkarskim a
poważnym dziennikiem. Choć moje wrażenie jest takie, że przechył jest bardziej
w stronę tego pierwszego. To znaczy, ku mojemu zdziwieniu i zaskoczeniu,
lansuje się na tej stronie pewnego „jasnowidza”. I nie jest to kwestia jednego
czy dwóch tekstów, ale całej serii. Chyba niemal co kilka dni pojawia się o nim
jakaś informacja. Częstotliwość tych artykułów jest tak duża, że mogłoby to
skłaniać do przypuszczeń, że ów „jasnowidz” sobie ten lans sam sfinansował.
Odkąd zacząłem stronę „Najwyższego Czasu!” odwiedzać
regularnie, nagle przypomniałem też sobie o istnieniu różnych gwiazdek i
celebrytów, o których już dawno zapomniałem i których istnienie do szczęścia
nie było mi w ogóle potrzebne. Nawet gdyby inne prawicowe media zawzięcie
milczały na ich temat, to „Najwyższy Czas!” nie dałby mi o nich zapomnieć.
Poczesne miejsce zajmuje wśród nich m.in. „król TVN-u”. Co chwilę kolejne
teksty poświęca się problemom rodzinnym pewnej gwiazdy disco-polo. Bohaterowie
seriali telewizyjnych wydają się być na tej stronie równie ważni, co działacze
Konfederacji. Cała plejada bohaterów kultury pop defiluje przede mną każdego
dnia, kiedy odwiedzam to medium.
Ten bulwarowy charakter „Najwyższego Czasu!” bulwersował
mnie już od dłuższego czasu. Był już kiedyś taki moment, kiedy chciałem
ściągnąć tę stronę ze swojej listy. Zamieszczono tam artykuł o jakimś procesie,
w którym partner seksualny jakiejś gwiazdy zeznawał w sądzie i przytaczał
intymne szczegóły ich pożycia. Dziennikarz „Najwyższego Czasu!” informował o
tym z oburzeniem, przy czym... przytaczał właśnie te szczegóły, których
ujawnienie uważał za skandal! Litościwie uznałem to wówczas za wypadek przy
pracy i postanowiłem jeszcze poczekać. W końcu powiedziałem sobie, że „enough
is enough” i najwyższy czas pożegnać się z „Najwyższym Czasem!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz