czwartek, 2 maja 2019

Krótsza lista „Prawych mediów”

Postanowiłem wywalić z listy „Prawych mediów” dwa kolejne tytuły. Wywalam je z dwóch różnych powodów.

Pierwszy jest portal „Niezależnej”. Już od dawna mam dość propisowskiej propagandy, jaką uprawia to medium. Nie chciałbym, być źle zrozumiany – wygraną PiS-u w wyborach uważałem i dalej uważam za wybawienie od sitwy PO-PSL. Jaka jest PO-wska wizja Polski i jej miejsca w Europie, najlepiej świadczy stworzenie wielkiej koalicji wyborczej, w której uczestniczą byli komuniści. Choć Grzegorz Schetyna nie brał udziału jako wyborca w pierwszych kontraktowych wyborach, teraz jego partia sojuszników znajduje wśród byłych komuchów, lansując ich do parlamentu UE.

Nie potrafię jednak bezkrytycznie patrzeć na to, co robi obecnie PiS, a rolą mediów sprzyjających obecnie rządzącej partii nie powinno być bałwochwalcze kadzenie, ale rozsądna krytyka. Jestem gotów strawić popieranie rządu, nawet jeśli miałbym odmienne zdanie. Trudno jednak mi popierać tego rządu okadzanie. Szalę przeważyła idiotyczna krytyka Konfederacji, która (nie po raz pierwszy zresztą) przypisuje jej politykom pro-rosyjskie sympatie, a nawet zarzuca im, że są drugą Targowicą.

Drugim portalem, który postanowiłem zdjąć z listy „Prawych mediów”, jest strona internetowa... przeciwników ideowych „Niezależnej” i „Gazety Polskiej”, a mianowicie: „Najwyższego Czasu!”. Muszę powiedzieć, że jest to, jak dla mnie, człowieka przywiązanego do wartości konserwatywnych, bardzo dziwna strona. Coś, jakby skrzyżowanie pomiędzy portalem plotkarskim a poważnym dziennikiem. Choć moje wrażenie jest takie, że przechył jest bardziej w stronę tego pierwszego. To znaczy, ku mojemu zdziwieniu i zaskoczeniu, lansuje się na tej stronie pewnego „jasnowidza”. I nie jest to kwestia jednego czy dwóch tekstów, ale całej serii. Chyba niemal co kilka dni pojawia się o nim jakaś informacja. Częstotliwość tych artykułów jest tak duża, że mogłoby to skłaniać do przypuszczeń, że ów „jasnowidz” sobie ten lans sam sfinansował.

Odkąd zacząłem stronę „Najwyższego Czasu!” odwiedzać regularnie, nagle przypomniałem też sobie o istnieniu różnych gwiazdek i celebrytów, o których już dawno zapomniałem i których istnienie do szczęścia nie było mi w ogóle potrzebne. Nawet gdyby inne prawicowe media zawzięcie milczały na ich temat, to „Najwyższy Czas!” nie dałby mi o nich zapomnieć. Poczesne miejsce zajmuje wśród nich m.in. „król TVN-u”. Co chwilę kolejne teksty poświęca się problemom rodzinnym pewnej gwiazdy disco-polo. Bohaterowie seriali telewizyjnych wydają się być na tej stronie równie ważni, co działacze Konfederacji. Cała plejada bohaterów kultury pop defiluje przede mną każdego dnia, kiedy odwiedzam to medium.

Ten bulwarowy charakter „Najwyższego Czasu!” bulwersował mnie już od dłuższego czasu. Był już kiedyś taki moment, kiedy chciałem ściągnąć tę stronę ze swojej listy. Zamieszczono tam artykuł o jakimś procesie, w którym partner seksualny jakiejś gwiazdy zeznawał w sądzie i przytaczał intymne szczegóły ich pożycia. Dziennikarz „Najwyższego Czasu!” informował o tym z oburzeniem, przy czym... przytaczał właśnie te szczegóły, których ujawnienie uważał za skandal! Litościwie uznałem to wówczas za wypadek przy pracy i postanowiłem jeszcze poczekać. W końcu powiedziałem sobie, że „enough is enough” i najwyższy czas pożegnać się z „Najwyższym Czasem!”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz