Kiedy swego czasu Andrzej Duda podniósł z ziemi hostię,
uważałem to za zdarzenie symboliczne w swojej wymowie. Wydawało mi się, że nowy
prezydent będzie oznaczać naprawdę nowe otwarcie i nową jakość w polskiej
polityce. Ale przede wszystkim, że będzie bronił tego, co stanowi podstawę
cywilizacji europejskiej – chrześcijaństwa, a jeszcze ściślej – Kościoła
katolickiego.
Po niemal czterech latach jego prezydentury mam co do tego
pewne wątpliwości. W dalszym ciągu uważam, że Duda jest lepszy niż Komorowski.
Ale czy to oznacza zaraz, że jest najlepszym z możliwych prezydentów? Z
pewnością, jeśli oddam na niego głos, to tylko w drugiej turze wyborów, jeśli
będzie grozić nam gorsze nieszczęście.
Obok szeregu różnych mankamentów jego prezydentury, doszedł
ostatnio kolejny. Kuriozalna propozycja wprowadzenia do naszej konstytucji
zapisu o Unii Europejskiej i obecności w NATO. Nasuwa mi to najgorsze z
możliwych skojarzeń i dziwne wydaje mi się, że takich skojarzeń najwidoczniej
nie nasuwa to prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Proponuję kolejne pomysły: na
przykład wpisanie do naszej konstytucji zapisu o stałym stacjonowaniu wojsk
amerykańskich na terenie Polski; o odwiecznym i nierozerwalnym sojuszu ze
Stanami Zjednoczonymi; o przewodniej roli PiS-u; o obowiązku składania
pierwszej wizyty przez kolejnego prezydenta w Waszyngtonie; o odwiecznej
wrogości wobec Moskwy; o zależności i podrzędności wobec Brukseli; o
nadrzędności praw UE nad prawami Polski itp., itd. Myślę, że pomysłowość
internautów może podsunąć panu prezydentowi szereg innych wpisów, które
należałoby uwzględnić. Najlepiej byłoby stworzyć cały aneks do Konstytucji RP
jako osobny dokument i wydać to w postaci książeczki do nabożnego czytania w
domu.
A co z frankowiczami, panie prezydencie? – że się tak zapytam z głupia frant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz