czwartek, 23 maja 2019

W nadchodzących wyborach oddam głos na Konfederację

Mimo swoich wątpliwości co do niektórych ludzi w Konfederacji, na których prawdopodobnie normalnie bym nie zagłosował, postanowiłem oddać swój głos w wyborach do parlamentu UE właśnie na tę nową siłę na prawicy. To już drugi raz, kiedy nie oddam głosu na PiS. Jakoś nie przerażają mnie ataki na Konfederatów i brednie o „ruskich agentach”. PiS-owi należy się czerwona kartka i postanowiłem w tym roku nie ulegać szantażowi, że jeśli nie zagłosuję na PiS, to wygra lewica.

Pisałem już na tym blogu, że wygrana Zjednoczonej Prawicy w wyborach prawie cztery lata temu mnie cieszyła. W dalszym ciągu uważam, że był to ważny przełom, a kolejne lata tylko potwierdziły, że dobrze się stało. Śmieszą mnie też próby zwracania się przez liderów PO do wyborców PiS-u. Nie miejmy złudzeń – normalny wyborca PiS-u nigdy na PO nie zagłosuje. Prędzej już chyba oddałby głos na skrajnych nacjonalistów, gdyby tacy mieli jakąkolwiek szansę. PO skompromitowała się do cna, a fasada, jaką tworzyła ta partia, już dawno się pokruszyła i rozpadła. Jeśli ktoś tego nie widzi, to jest po prostu bardzo naiwny. Wzięcie na pokład postkomuchów, coraz wyraźniejsze deklaracje o wprowadzaniu związków partnerskich, ukłony w stronę lobby homoseksualnego – to wszystko wyraźnie świadczy o tym, że nie mamy tutaj żadnej „chrześcijańskiej demokracji”, żadnego „Kościoła łagiewnickiego”, ale po prostu coraz radykalniejszą lewicę.

Ale moje sympatie do PiS-u, które żywiłem przez długie lata, nie mogą przesłonić faktu nie wywiązania się z pewnych istotnych obietnic wyborczych i robienia prawicowych wyborców w konia. Uważam zatem, że np. ochrona życia nienarodzonych jest wręcz ważniejsza niż wszelkie projekty poprawiający dobrobyt i zamożność społeczeństwa. Podważanie podstaw cywilizacji europejskiej, a tym jest brak pełnej ochrony nienarodzonych, skończy się wcześniej czy później totalitaryzmem i nie ukryją tego najpiękniejsze słowa o tolerancji i braterstwie. Tchórzostwo PiS-u w tej sprawie jest czymś, co szczególnie mnie bulwersuje. Nie jest to też jedyna kwestia.

Konfederacja nie jest dla mnie ideałem. Gdyby odniosła nawet sukces umożliwiający w przyszłości rządzenie, z pewnością doszłoby do spięć i konfliktów w paru sprawach. Jednak jest tam paru ludzi, na których spokojnie mogę oddać głos. Jest jakaś szansa, że pojawią się tam wcześniej czy później jacyś młodzi, którzy mają poukładane w głowach i może w jakiejś przyszłości, jeśli ta formacja przetrwa, poprowadzą ją do zwycięstwa, broniąc prawdziwej cywilizacji europejskiej i Kościoła katolickiego.
Tymczasem PiS-owi należy się czerwona kartka. Zamiast wstrzymać się od głosu albo głosować z zaciśniętymi zębami na PiS (bo wygra lewica), moim zdaniem lepiej oddać ten głos na Konfederację. Po tych wyborach pomyślimy, co dalej. Może też liderzy Zjednoczonej Prawicy przemyślą sprawę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz