Dziwią mnie niektóre rzeczy w naszym Kościele i niepokoją.
Tym bardziej, że jeszcze parę lat temu ich nie było.
Weźmy na przykład przystępowanie do Komunii Świętej.
Notoryczne jest teraz udzielanie Komunii Świętej na stojąco. I nie jest to
jedynie wówczas, kiedy mamy olbrzymi tłum wiernych, Msza odbywa się na otwartym
powietrzu, a warunki pogodowe są takie, że wierny musiałby uklęknąć w błocie
lub kałuży. Tak jest po prostu praktycznie w każdym kościele.
Wspomniałem już tutaj wcześniej kościół św. Augustyna na
Sudeckiej. Często do niego chodziłem. Praktycznie całe moje dzieciństwo i
młodość. Zawsze ludzie przystępowali do Komunii przy balaskach zarówno przy
bocznych ołtarzach, jak i przy głównym klęcząc. Teraz, z jakiegoś bliżej
niewyjaśnionego powodu, Komunia przy głównym ołtarzu jest udzielana na stojąco
i tylko w ten sposób. Jedynie przy bocznych ołtarzach istnieje możliwość
przyjęcia Pana Jezusa do serca klęcząc.
Jeśli ktoś przy głównym ołtarzu chciałbym przyjąć Komunię
klęcząc, nie ma na to szans. Kapłan stoi na stopniu, wyżej i powstałaby bardzo
niezręczna sytuacja. Albo ksiądz musiałby zejść z tego stopnia, albo wierny w
końcu się podnieść. Nie ma szansy na to, by wyrazić swój szacunek do
Najświętszego Sakramentu klęcząc. Dlaczego? Podejrzewam, że franciszkanom na
Sudeckiej po prostu nie chce się chodzić z Panem Jezusem w tę i z powrotem, bo
nie znajduję żadnego sensownego wytłumaczenia. Chyba, że nie stać ich na zakup
poduszeczek do klęczenia. To niech powiedzą, dołożę się, choć to nie moja
parafia.
Mój kolega, z którym nie widziałem się od wieków, ostatnio
wpadł do mnie w odwiedziny. Wiele się zmieniło od tamtych czasów. Był i wówczas
katolikiem, ale teraz się „ztradycjonalizował”. Piszę to bez ironii. Nawet go
podziwiam, bo potrafi podróżować parę ładnych kilometrów, by uczestniczyć we
Mszy trydenckiej.
Otóż mój kolega opowiedział mi taką sytuację. Poszedł na
„zwykłą” Mszę. Kiedy ludzie ustawili się w kolejce do Komunii, okazało się, że
ksiądz udziela jej tylko na stojąco. Kolega jednak uważa, że jedynie na
kolanach może przyjąć godnie Pana Jezusa, że taka postawa jest właściwa i
godna. Uklęknął więc. Kapłan nie chciał udzielić mu Komunii w ten sposób.
Powstała więc sytuacja nerwowa i wybuchowa, która w takim momencie nie powinna
się w żadnym wypadku zdarzyć!
Po Mszy kolega poszedł do zakrystii i „zrobił raban”
(zgodnie z zaleceniem papieża Franciszka, jakby ktoś jeszcze nie pojął). Ksiądz
powiedział, że nie chce, by wierni przed nim klękali. Kolega obruszył się:
– Chyba się księdzu coś pomyliło. Ja nie klękam przed
księdzem, tylko przed Panem Jezusem! By Go godnie przyjąć. To jest mój Pan i
Król!
Widać do kapłana dotarła ta wydawałoby się oczywista
oczywistość, bo sytuacja ponoć w tym kościele się zmieniła.
Róbmy więc raban! Róbmy go, my świeccy, ilekroć kapłan bez
uzasadnienia odstępuje od tradycji Kościoła. Bo już niedługo młode pokolenie
nie będzie klękać przed Panem Jezusem w tabernakulum, nie mówiąc już o tym, że będzie
przyjmować Go na swoją brudną rękę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz