Jeśli ktoś szuka dobrej lektury duchowej na Wielki Post (ale
nie tylko), to powinien koniecznie sięgnąć po tę niewielką, starannie wydaną
książeczkę arcybiskupa Fultona J. Sheena. „Kalwaria i Msza Święta” cieszy oko
ładnym opracowaniem graficznym, ale jeszcze bardziej zawartością, która jest
prawdziwą ucztą duchową.
Coraz więcej książek amerykańskiego biskupa jest dostępnych
po polsku i wreszcie czytelnik, który nie zna angielskiego, może się zapoznać z
dorobkiem jednej z najwybitniejszych postaci Kościoła katolickiego XX wieku.
Sam abp. Sheen niewątpliwie był postacią nietuzinkową. Dość wspomnieć, że w
swoim czasie był czymś w rodzaju... celebryty. Przed wojną prowadził niezwykle
popularną audycję radiową w stacji radiowej NBC, po wojnie zaś program
telewizyjny nadawany co tydzień – „Life is Worth Living” i „The Fulton Sheen
Program”. Te programy były ponoć tak popularne, że zwłaszcza w katolickich
miejscowościach wymierały ulice w godzinach ich nadawania. Zresztą dowodem może
być nagroda Emmy, którą Sheen otrzymał w kategorii Wybitna Osobowość
Telewizyjna. Nagrania tych występów, a przynajmniej ich część, można znaleźć w
Internecie. Jeśli ktoś zna język angielski, to naprawdę warto obejrzeć i
posłuchać.
Jeśli komuś użyte przeze mnie słowo „celebryta” od razu się
źle kojarzy, a zwłaszcza w przypadku duchownych Kościoła katolickiego – gdyż
przypomina mu się ksiądz fotografujący z operetkowym satanistą, albo inny
kapłan w wulgarnych słowach wypowiadający się o obecnym rządzie, czy też
duchowny kpiący z modlitwy – wówczas muszę zaznaczyć, że Sheen nie ma z tym nic
wspólnego. Bardziej już z postaciami takiego formatu jak święty papież Jan
Paweł II. Zresztą powinniśmy nazywać arcybiskupa czcigodnym sługą Bożym, gdyż w
roku 2012 Benedykt XVI zatwierdził dekret o heroiczności jego cnót. Miejmy
nadzieję, że dożyjemy ogłoszenia go świętym.
Wróćmy jednak do tej niewielkiej książeczki. Jeśli ktoś chce
zrozumieć czym jest Msza Święta, jaki jest sens Kalwarii i jak jedno ma się do
drugiego, koniecznie powinien przeczytać „Kalwarię i Mszę Świętą”. W siedmiu
rozdziałach, które odpowiadają siedmiu częściom Mszy Świętej i Siedmiu Ostatnim
Słowem Chrystusa, Sheen w błyskotliwy, przenikliwy i pełen pasji sposób
wyjaśnia sens tego wszystkiego. Tradycjonaliści z pewnością bardzo chętnie
oddadzą się tej lekturze, gdyż jak zaznacza biskup Mering we wstępie, autor
„pisał swoją pracę o sprawowaniu Eucharystii według innych przepisów
liturgicznych”, tych sprzed reformy po Soborze Watykańskim II. Dodam, że słowo
„praca” może nieco odstraszać czytelników, gdy w rzeczywistości jest to rzecz
porywająca, a nie po prostu nudnawa rozprawa naukowa, pełna przy tym trudnych
słów i skomplikowanych wywodów.
Generalnie jednak są to bardzo głębokie refleksje, które bez
wątpienia wielu pomogą uczestniczyć bardziej świadomie w coniedzielnej Mszy
Świętej. I to zarówno tradycjonalistom, jaki i większości przyzwyczajonej do
Mszy posoborowej. Mnie szczególnie ujęła refleksja o składaniu własnych
cierpień w ofierze, na wzór Chrystusa, jak i przypomnienie, że nie można we
Najświętszej Eucharystii uczestniczyć tylko przyjmując. Bo przecież miłość
zakłada wzajemne obdarowywanie. Jak pisze arcybiskup Sheen bezceremonialnie:
„Gdybyśmy w ciągu naszego życia przystępowali do Komunii Świętej jedynie po to,
aby przyjąć Boskie Życie, aby je odebrać i nie zostawiali nic w zamian,
bylibyśmy pasożytami na Mistycznym Ciele Chrystusa”.
Zapewniam, że takich refleksji jest w tej niewielkiej
książeczce więcej i z pewnością każdy odkryje coś dla siebie nowego.
Można tę książeczkę przeczytać w ciągu jednego dnia (tak
trudno się od niej oderwać – co jest też bez wątpienia zasługą tłumaczki –
Izabelli Parowicz), ale myślę, że warto czytać ją powoli z namysłem i często do
niej wracać. Sam układ, z klarownym podziałem na siedem rozdziałów i
jednocześnie wyodrębnieniem poszczególnych akapitów, które tworzą jakby osobne,
choć połączone logiką wywodu, cząstki, jest bardzo dla takiej lektury wygodny.
Sam przeczytałem całość dwa razy i wciąż mam ochotę sięgać po tę książeczkę
ponownie, choćby po to, aby przeczytać choć jeden fragment raz jeszcze,
zastanowić się, lepiej zrozumieć sens cierpienia Chrystusa. Notabene te
rozważania arcybiskupa Sheena mogą również bardzo pomóc w kontemplacji przy np.
modlitwie różańcowej.
Aby nie być gołosłownym, przytoczę na zakończenie kolejny
passus, który szczególnie mnie ujął (choć takich mógłbym wskazać jeszcze
więcej). A zachwycił mnie on zaskakującą interpretacją słynnego cytatu z
Ewangelii. Tutaj, jak w soczewce, uwidacznia się błyskotliwość i geniusz
Sheena. Tak oto pisze o triumfalnym wjeździe Chrystusa do Jerozolimy:
W Jego uszach brzmiały okrzyki, rzucano Mu liście
palmy pod stopy, a powietrze rozbrzmiewało hosannami na cześć Syna Dawidowego i
chwałą Króla Izraela. Tym, którzy uciszali oddających Mu cześć, nasz Pan
przypomniał, że gdyby te głosy zamilkły, kamienie wołać będą. To wtedy
narodziły się gotyckie katedry.
Czyż nie jest to genialne? Te gotyckie katedry wciąż wołają
w Europie. Choćby Boga wymazano z konstytucji, choćby próbowano usuwać Go ze
szkół, urzędów i miejsc pracy – one wciąż wołają, wciąż stoją kierując swym
smukłym pięknem wzrok człowieka ku Niebu i ku Ofierze Chrystusa.
Abp. Fulton J. Sheen, Kalwaria i Msza Święta,
tłum. Izabella Parowicz, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu,
Sandomierz 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz