Rzadko kto pewnie w kontekście okrągłej rocznicy reformacji
w zeszłym roku pomyślał o... Williamie Szekspirze. Niewielu też pewnie
zastanawiało się przy tej okazji nad tym, jakiego wyznania był wielki Anglik.
Jeśli powiemy, że wybitny pisarz ze Stratfordu był katolikiem, to zapewne
niejeden czytelnik uniesie brew w zdumieniu, a może nawet parsknie szyderczym
śmiechem, posądzając nas o fantazjowanie i „katolskie” chciejstwo.
Wprawdzie kwestia katolicyzmu angielskiego dramaturga nie
jest tematem nowym, a z katolickich pisarzy języka angielskiego pisali o tym na
przykład Hilaire Belloc i G.K. Chesterton, wspominano o tym również nie tak
dawno temu w Polsce, to jednak podejrzewam, że wiedza o tym wciąż nie jest
rozpowszechniona wśród przeciętnych czytelników, którzy swą znajomość teatru
elżbietańskiego czerpią ze szkoły średniej lub nawet studiów uniwersyteckich. A
jeśli autor Burzy katolikiem był, to jak najbardziej był to temat do
refleksji w kontekście reformacji, gdyż żył w czasach brutalnych prześladowań
katolików w Anglii za panowania królowej Elżbiety I i króla Jakuba I (notabene
pisałem już na tym blogu o książce poświęconej tej tematyce).
Sceptycznie podchodził do kwestii katolicyzmu Szekspira
również konserwatywny krytyk, pisarz i konwertyta na katolicyzm, Joseph Pearce,
znany polskim czytelnikom z takich książek, jak Pisarze nawróceni, C.S.
Lewis a Kościół katolicki, Podróż Bilba czy Wyścig z diabłem.
Kiedy jednak pochylił się nad tematem, zaczął weryfikować źródła i dostępne
dowody, jego wątpliwości zaczęły topnieć. A przecież zdaniem tego wybitnego
znawcy literatury angielskiej, znajomość biografii i epoki, w której dany
pisarz tworzył, pomaga zrozumieć w pełni jego dzieło i artystyczną wizję w nim
zawartą. Pearce jest przeciwnikiem poglądu, że można dany utwór pojąć i
interpretować bez znajomości kontekstu, w jakim on powstawał, a zwłaszcza bez
poznania życia i poglądów samego autora. Przestrzega też przed „wpisywaniem” w
teksty literackie z innej epoki współczesnej wizji świata i człowieka. Jeśli
zatem Szekspir był faktycznie katolikiem, to wielkie tragedie i komedie
geniusza ze Stratfordu zaczynamy postrzegać w nowym świetle, z którego być może
nie zdawaliśmy sobie dotąd w pełni albo zupełnie sprawy.
Choć książka The Quest for Shakespeare (W
poszukiwaniu Szekspira) ukazała się w roku 2008, nie doczekała się do tej
pory polskiego wydania. A szkoda! Wizja bowiem, jaka wyłania się z publikacji
brytyjskiego pisarza i krytyka, daleka jest od sielankowej wizji z hollywoodzkich
produkcji typu „Zakochany Szekspir”.
Oto dowiadujemy się, że hrabstwo Warwick, w którym urodził
się i wychował wybitny dramaturg, było siedliskiem tak zwanych „rekuzantów”,
czyli katolików uchylających się od uczestnictwa w protestanckich nabożeństwach
i uroczystościach religijnych. Co ciekawe takim rekuzantem był Jan
Szekspir, ojciec Williama, a także jego córka, Zuzanna. O katolicyzmie jego
ojca świadczy zarówno zachowany i odnaleziony testament, jak i kara finansowa,
jaką musiał zapłacić nie wypełniwszy nałożonych przez państwo, a wymierzonych w
katolików, zobowiązań. Taka sama kara dotknęła córkę dramaturga.
Kary finansowe, choć rujnujące pod względem majątkowym, nie
były jednak tym, co najgorszego mogło spotkać katolika pod panowaniem królowej
Elżbiety.
Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez Pearce’a,
Szekspir znał prawdopodobnie trzech jezuickich męczenników (w tym słynnego
Edmunda Campiona), którzy aresztowani, torturowani, oskarżeni o zdradę stanu, a
wreszcie skazani na śmierć, zginęli zamordowani w okrutny sposób w imieniu
prawa. Nawet jeśli weźmie się poprawkę na obyczajowość i mentalność epoki, opis
wykonania kary śmierci jeży włos na głowie. Uświadamia też, przed jakim wyborem
stawali ówcześni katolicy: jeśli pozostawali wierni Chrystusowi, musieli być
przygotowani na najgorsze cierpienia.
A jakie były to cierpienia? Skazańca wieziono na widoku
ludzi przez całe miasto na tzw. „kracie”. Na miejscu kaźni wieszano go, poczym
odcinano, nim zdążył wyzionąć ducha. Jeszcze żywego poddawano kolejnym,
okrutnym mękom. Odcinano mu genitalia, rozpruwano brzuch, z którego wywlekano
wnętrzności i palono na oczach torturowanego. W wreszcie jego męczarnie
kończono poćwiartowaniem ciała i odcięciem głowy. To wszystko odbywało się
publicznie.
Sam Szekspir najprawdopodobniej należał do tzw.
„bezpiecznych” katolików, to znaczy takich, którym pozwalano istnieć w państwie
Elżbiety I, a potem Jakuba I. Nie wychylali się, a więc nie stanowili
„zagrożenia”. Co nie znaczy, że nie mogli się stać ofiarami posądzonymi o
spisek i zdradę stanu.
Innym takim przykładem wśród ówczesnych twórców był
kompozytor William Byrd, którego głowę (tak samo jak zresztą jego żony), a już
z pewnością majątek i wolność ocaliła sama... królowa Elżbieta. Można się
domyślać, że do pewnego stopnia obu wybitnych Anglików chronił talent. Dla
przykładu warto dodać, że drukarza, który wydał utwór poetycki z muzyką Byrda,
pozbawiono uszu, a sam twórca poematu, do którego muzykę skomponował Byrd,
musiał salwować się ucieczką z kraju.
Talent nie uchronił jednak wybitnego poety metafizycznego
Roberta Southwella. „Gwoździem do trumny” tego dzielnego człowieka, był nie
tylko fakt jego katolicyzmu, ale i to, że był księdzem, a na dodatek jezuitą.
Wielokrotnie poddawany okrutnym torturom, został w końcu męczennikiem i...
świętym Kościoła katolickiego. Można przypuszczać, że William Szekspir był
świadkiem jego okrutnej śmierci. Postawa Southwella musiała budzić zarówno
podziw, jak i współczucie wśród zgromadzonych, bo gdy go powieszono, jacyś
ludzie z tłumu podbiegli i pociągnęli go za nogi, by skrócić jego męczarnię i
opisaną wyżej kaźń.
Nie przypadkowo wspominam tutaj tego świętego, gdyż wszystko
wskazuje na to, że autor Burzy mógł znać autora osobiście, a z pewnością
znakomicie znał jego twórczość, do której aluzje można odnaleźć w jego
dramatach.
W innej swojej książce, Through Shakespeare’s Eyes (Oczami
Szekspira) Pearce pokazuje, jak aluzje do twórczości Southwella wplecione
zostały w wersy Kupca weneckiego, przy okazji dowodząc, jak opacznie ten
arcykatolicki dramat jest interpretowany przez współczesnych nam krytyków.
Całkiem niedawno zresztą przez przypadek wpadł mi w rękę tom współczesnego
przekładu tej komedii, gdzie na okładce widniała fotografia, jak można się
domyślić, Shylocka z zafarbowaną na tęczowo brodą! Ten jeden wizerunek
streszczał w sobie doskonale wszelkie możliwe aberracje interpretacyjne
słynnego utworu, łącznie z wyeksponowaniem jako głównej postaci żydowskiego
lichwiarza! Ale to temat na inny artykuł... W samym The Quest for Shakespeare
zresztą autor podaje na końcu bardzo ciekawą interpretację Króla Leara,
uwzględniającą katolicki kontekst tego utworu.
Na zakończenie dodajmy może jeszcze jedną ciekawostkę (a
książka Pearce’a jest ich pełna – warto choćby wspomnieć tu o katolicyzmie
środowiska teatralnego Londynu, o monarchizmie angielskich katolików, o
tajemnicach życia i śmierci Christophera Marlowe’a czy małżeństwa Szekspira i
prawdziwych przyczynach jego wyjazdu do Londynu, a także np. o jego poprawkach
w dramacie o Tomaszu Morusie). Otóż o katolicyzmie Szekspira może świadczyć
również i to, że wyprowadziwszy się już z Londynu nabył on dom, który był
sekretnym miejscem spotkań katolików i jako tako taki znany tajnym służbom.
Można się domyślać, że sam bard uczestniczył w mszach potajemnie tam
odprawianych. Zdaniem Pearce’a trudno uwierzyć w to, że nie zdawał sobie z tego
sprawy. O tym, że było to miejsce nabożeństw, dowiedziano się zresztą już po
śmierci dramaturga, gdy po prostu któregoś dnia zawalił się strop, który nie
udźwignął ciężaru zgromadzonych wiernych.
Miejmy nadzieję, że wcześniej czy później zarówno ta książka
Pearce’a, jaki i pozostałe jego prace poświęcone dramatom Szekspira, doczekają
się wreszcie polskiego przekładu. Tych natomiast czytelników, którzy język
Szekspira znają, zachęcam do lektury albo wersji papierowej, albo
elektronicznej. Naprawdę warto wydać te parę funtów czy dolarów. Czas
poświęcony na tę lekturę z pewnością nie będzie czasem zmarnowanym. A jak pisze
autor na podstawie swojego dochodzenia:
„Z perspektywy modernisty i postmodernisty Szekspir wyłania
się jako nieoświecony i krnąbrny reakcjonista. Z perspektywy tradycyjnie
nastawionych badaczy widoczna jasność wizji moralnej, którą od zawsze
dostrzegali w sztukach, staje się wytłumaczalna i wyraźniej określona”.
Joseph
Pearce, The Quest for Shakespeare. The Bard of Avon and the Church of Rome,
Ignatius Press, San Francisco 2008.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz