poniedziałek, 22 stycznia 2018

Oni byli gotowi umrzeć za wiarę, a my? – „Angielscy męczennicy reformacji”


Wśród książek wydanych dla upamiętnienia tragedii reformacji warto zwrócić uwagę na niewielką objętościowo książeczkę księdza Jana Badeniego TJ. „Angielscy męczennicy reformacji” to wznowienie publikacji ze schyłku XIX wieku – jak się domyślam z Posłowia, prawdopodobnie wydanej pośmiertnie (ksiądz Badeni zmarł w roku 1889, a obecna publikacja jest oparta na wydaniu z roku 1901).


Choć niektórym lektura tej pracy może z początku wydać się nieco ciężka, głównie ze względu na odrobinę już staroświecki język, to zachęcam, by po nią sięgnąć – w pewnym momencie nie mogłem się od niej po prostu oderwać. Ale wciągająca narracja nie jest jedynym argumentem. Sporo kontrowersji obecnie wywołują różne przyjacielskie gesty katolickiej hierarchii wobec protestantów (mieliśmy tego przykłady również w Polsce). Próbuje się na różne sposoby wybielać i usprawiedliwiać początki tej jednej z największych katastrof w dziejach Europy. Aczkolwiek nie można zaprzeczyć, że wśród pierwszych „reformatorów” z pewnością byli ludzie, którym na sercu leżało dobro Kościoła, a których przeraziłyby skutki ich własnych działań, to trudno pomijać w rozliczeniach z przeszłością to, co wskazywało wyraźnie również na złe intencje inicjatorów i wykonawców owej „reformy”.

„Angielscy męczennicy reformacji” dla wielu czytelników mogą być znakomitą okazją do poznania w zarysie sytuacji katolików w Anglii, która za czasów Henryka VIII oderwała się od jedności z Rzymem. Autor opisuje położenie ówczesnych katolików poprzez losy męczenników Kościoła – gorliwych kapłanów, którym na sercu leżało zbawienie dusz ich własnych rodaków – mieszkańców Anglii. Pretekstem to napisania tej książki musiał dla polskiego jezuity być fakt – o którym wspomina we Wstępie – beatyfikowania 54 męczenników angielskich w roku 1886 przez papieża Leona XIII.


Badeni na początku daje krótki przegląd sytuacji za panowania Henryka VIII, poświęcając oczywiście miejsce Tomaszowi More i Janowi Fisherowi wśród wielu innych męczenników za wiarę, którzy są tu bądź wymienieni chociaż z imienia, bądź krótko przedstawieni. Większość jego książki skupia się natomiast na męczennikach z czasów królowej Elżbiety I. W szczególności wyróżnieni zostają trzej z nich: Edmund Campion, Aleksander Briant oraz Tomasz Cottam – każdemu z nich poświęcony jest osobny rozdział.


Czytając o losach tych wspaniałych ludzi nie sposób rumienić się ze wstydu. Ci bohaterscy wyznawcy Chrystusa gotowi byli ponieść okrutną śmierć męczeńską, by nawrócić choć parę dusz, sprowadzić je ze złej drogi ku Prawdzie. A kaźń, jaka czekała schwytanych kapłanów, była naprawdę przerażająca, nawet biorąc pod uwagę ogólną brutalność ówczesnych obyczajów. Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach niewielu znalazłoby się gorliwych katolików, którzy gotowi byliby oddać życie za ideały, które przyświecały Campionowi czy Cottamowi. Swoją drogą – czy taki napływ Polaków do Anglii, jaki nastąpił w ostatnich czasach, nie powinien był stać się okazją do „nowej ewangelizacji” (nomen omen) tego kraju? A stał się?


Należy przy tym zaznaczyć, że ówcześni katolicy byli monarchistami. Oskarżano ich natomiast o zdradę stanu. Broniąc się, owi męczennicy za wiarę katolicką podkreślali swoją lojalność wobec królowej. Odmawiali jej jednak prawa do decydowania o kwestiach wiary, czyli zwierzchnictwa nad Kościołem. Choć kuszono ich zaszczytami i wolnością, nawet widząc przerażającą kaźń swoich poprzedników, nie ulegli pokusie, zachowując wierność Chrystusowi i ojcowi świętemu w Rzymie. Władza świecka nie miała prawa decydować o prawdach wiary, a przecież takie było m.in. pokłosie reformacji, oprócz grabieży na szeroką skalę dóbr kościelnych.


Warto zwrócić przy okazji uwagę na jedną ciekawostkę, o której Badeni nie wspomina, gdyż pewnie nie miał o tym nawet pojęcia. Otóż istnieje pewne prawdopodobieństwo, że sam William Szekspir miał możliwość osobiście poznać Campiona. Są poszlaki, które wskazują na styczność z jezuitami jego ojca – Jana. Autor „Angielskich męczenników reformacji” wspomina o tym, że Campion wraz z towarzyszami był goszczony w drodze do Anglii przez Karola Boromeusza. Badania wykazały, że odnaleziony testament ojca Szekspira jest kopią dokumentu, który sporządził dla katolików znajdujących się w sytuacji zagrożenia włoski święty. Pierwotnie wzór takiej ostatniej woli miał służyć katolikom w czasach zarazy, gdy nie mieli szansy uzyskać pomocy duchowej ze strony kapłana. Znakomicie nadawał się dla katolików w Anglii, których położenie nie było dużo lepsze – wszak kapłanów katolickich w tym kraju bezwzględnie tępiono i ścigano. Wygląda na to, że towarzyszący Campionowi Robert Parsons (znany również jako Persons) organizował szmugiel kopii takiego testamentu do Anglii. Jezuici mogli otrzymać wzór owego dokumentu bezpośrednio od samego św. Karola Boromeusza, który ich tak gościnnie przyjął.


Książka „Angielscy męczennicy reformacji” jest skromnie, acz ładnie wydana. Bez wątpienia należy być wdzięcznym wydawnictwu Prohibita za wznowienie tej pracy, a także za opatrzenie jej krótkim posłowiem, które uzupełnia ją o te informacje, których Badeni wówczas posiadać rzecz jasna nie mógł. Żeby jednak nie było za słodko, trzeba wspomnieć o dwóch mankamentach.


Pierwszym jest niestety niezbyt dokładna korekta. Jeśli są to tylko literówki, w większości przypadków można domyślić się poprawnej wersji, ale czasami czytelnik może mieć wątpliwości, czy ma do czynienia z jakąś archaiczną formą językową, czy po prostu zwykłym błędem. Domyślam się, że interpunkcja jest w tekście oryginalna, nie uwspółcześniona – brak o tym informacji. I to jest właśnie drugi mankament – brak choć paru słów wyjaśnienia na temat współczesnego wydania tej książki. Z Posłowia wnioskuję na przykład, że oryginalny tytuł to „Błogosławieni męczennicy angielscy” i że opierano się na wydaniu z roku 1901, ale nie wiadomo, czy to było pierwsze, choć pośmiertne, wydanie, czy może kolejne.


Ks. Jan Badeni TJ, Angielscy męczennicy reformacji, Prohibita, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz