czwartek, 25 stycznia 2018

Faryzejski staruszek Raymond Leo Burke


Kontynuując temat kontrowersji w Kościele może warto np. przyjrzeć się, co takiego mówi ten „faryzeusz” i „staruszek” (używając określeń znanego blogera) kardynał Burke. Okazją może być artykuł z Church Militant, który streszcza główne punkty wywiadu, jakiego niedawno udzielił duchowny, a który jest dostępny w tzw. „podkaście”.

A więc, cóż takiego strasznego wyraża kard. Raymond Burke, że zasługuje to na taką pogardę Toyaha?

Przede wszystkim ubolewa nad „upolitycznieniem” w Kościele. Stwierdza, że rzecz nie w tym, by przeciwstawić się tzw. „rewolucji Franciszka”, czy być „za” lub „przeciw” obecnemu papieżowi, ale by pozostać wiernym niezmiennemu nauczaniu Kościoła katolickiego. Stwierdza, że z bólem przyjąłbym to, gdyby ktoś potraktował go jako lidera schizmy czy rozłamu w Kościele, a jego zdaniem do tego dążą niektórzy hierarchowie czy duchowni. Jest nawet gotów podporządkować się decyzjom, które według niego byłyby dla niego krzywdzące i niesprawiedliwe, byle zachować jedność ze Stolicą Apostolską. Jak więc pisze Stephen Wynne, kardynał „potwierdza swoją wierność tronowi św. Piotra”.

Straszne, prawda?

Zatem nie o walkę z papieżem Franciszkiem chodzi. Sam kardynał zresztą w swoich różnych wypowiedziach wyraża się z szacunkiem o obecnym następcy św. Piotra, wzywa wręcz do modlitwy za ojca świętego.

Nie znaczy to jednak, aby miał się zgadzać na to w Kościele, co jest niezgodne ze wspomnianą już niezmienną tradycją Kościoła katolickiego, z nauczaniem Chrystusa. A czymś takim są interpretacje Amoris laetitia, które pozwalają „rozwiedzionym i będącym w ponownych związkach cywilnych katolikom przyjmować Komunię Świętą”, gdyż jest to „po prostu sprzeczne z tym, czego Kościół zawsze uczył i co praktykował”. Tymczasem mamy do czynienia z „zamieszaniem, które narasta (...) niemal w postępie geometrycznym w Kościele – dotykając prawd fundamentalnych, szczególnie prawdy o sakramencie małżeństwa i prawdy o Eucharystii Świętej i godnym przyjmowaniu Komunii Świętej”.

I znów nasuwa się pytanie: czy coś takiego można wykpić epitetami o „staruszkach” i przyrównać hierarchów proszących o klaryfikację do faryzeuszy? Przecież są to sprawy poważne, fundamentalne!
Mówiąc o źródłach dzisiejszego zamieszania, kardynał Burke nie uderza wcale w papieża Franciszka, ale stwierdza, że ma ono „swoje korzenie w długotrwałej opozycji wobec nauczania Chrystusa o małżeństwie oraz nauczania Kościoła o świętości Najświętszej Eucharystii”.

Może warto przytoczyć obszerniejszy fragment wypowiedzi hierarchy:

Zawsze istniał w Kościele pewien element, który buntował się przeciwko nauczaniu Kościoła i ostatnich czasach widzieliśmy to w bardzo wyraźny sposób: na przykład w całej debacie dotyczącej sztucznej antykoncepcji, która miała miejsce w latach sześćdziesiątych XX wieku, ale także w tej kwestii dotyczącej nieregularnych związków małżeńskich, wolnych związakach pozamałżeńskich; to wszystko jest tak naprawdę skutkiem społeczeństwa świeckiego, w którym w naszych czasach nieustannie trwa atak na świętość małżeństwa. Widzimy to teraz w absolutnie potwornym przejawie, jakim jest tak zwana teoria gender. A więc nie powinniśmy się dziwić, że kwestie te są ponownie podnoszone.

Kardynał wypowiada się też z szacunkiem o św. Janie Pawle II, który takim tendencjom się przeciwstawiał. Dalej dodaje, że „największą usługą, jaką ktokolwiek z nas może oddać ojcu świętemu, jest mówienie prawdy o wierze”, gdyż „wówczas pomaga się mu być (...) zasadą jedności wszystkich biskupów samego Kościoła”.

Zdaniem kardynała „wierni katolicy stoją w obliczu sprawdzianu” w sytuacji obecnego zamieszania w Kościele. I przytoczmy jeszcze na koniec jeden obszerniejszy fragment wypowiedzi tego „strasznego” buntownika i „faryzeusza”:

Chciałbym po prostu zachęcić współbraci katolików – tak jak sam próbuję to robić – by odpowiadać na tę sytuację wiernością temu, czego Kościół zawsze nauczał i co zawsze praktykował – a nie jest to dla nas tajemnicą: zawiera się to np. w Katechizmie Kościoła Katolickiego – a pozostając wiernym w ten sposób, pozostaniemy również w jedności z Piotrem, gdyż jeden papież nie uczy inaczej od drugiego papieża. Wszyscy papieże są następcami św. Piotra. Są oni strażnikami i orędownikami Tradycji Apostolskiej, a zatem, jeśli pozostaniemy wierni temu, czego Kościół zawsze nauczał i co zawsze praktykował, wówczas także pozostaniemy wierni św. Piotrowi: Ubi Petrus, ibi Ecclesia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz