Może. Ale czy będzie to robił z czystym sumieniem? Z
pewnością nie.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do tego, czy PO jest
faktycznie partią chrześcijańską (a już bardzo dawno temu powinien się był ich
wyzbyć), to po ostatnim głosowaniu nad dwoma obywatelskimi projektami ustaw
złożonymi w sejmie, chyba nie może mieć już żadnych złudzeń. Odpowiedź jest
prosta: nie jest.
Wykluczenie trzech posłów PO z partii po tym, jak nie
zagłosowali za pro-aborcyjnym projektem feministek, mówi wyraźnie, że PO to ani
Kościół łagiewnicki, ani toruński (pomijając już absurdalność takich określeń,
wszak Kościół jest jeden). Politycy tej partii od dawna byli na bakier z nauką
moralną Kościoła w swoich oficjalnych deklaracjach i postępowaniu publicznym.
Niestety nie spotykało się to z wyraźnym potępieniem Kościoła, nie było żadnej
groźby ekskomuniki np. dla polityków, którzy publicznie wspierają projekty
pro-aborcyjne, in vitro czy tzw. „małżeństwa” homoseksualne. Ba! Nawet znaleźli
się duchowni, którzy popierali tzw. „kompromis aborcyjny”.
Czy po ostatnich głosowaniach w sejmie duchowni wspierający
w swoich oficjalnych wypowiedziach PO nie powinni wyraźnie potępić postępowania
polityków tej partii?
Jednak, żeby nie było zbyt różowo, wyborcy głosujący na PiS
również nie mają łatwo, choć prawicowe media (z pewnymi wyjątkami) się o tym
nie rozpisują. W końcu pięćdziesięciu paru posłów tej partii głosowało za
skierowaniem projektu feministek do dalszych prac nad nim w sejmowej komisji. W
tym niestety prezes tej partii, Jarosław Kaczyński. Ci sami posłowie (jeśli
dobrze sprawdziłem) głosowali również za projektem broniącym życia
nienarodzonych dzieci.
Co to oznacza? Przeczytałem gdzieś, że politycy PiS
zadeklarowali się nie odrzucać projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu.
Nie pamiętam tego postulatu. Być może. W każdym razie stąd pojawiła się
sugestia, że to taka strategia obliczona na zamknięcie ust tym, którzy
twierdzą, że rządząca partia wprowadza w Polsce zamordyzm i ogranicza
inicjatywy obywatelskie. Czyżby? Projekt feministek jednak był taki, że
należało go z góry odrzucić. Nie można serio rozpatrywać projektów
dopuszczających mordowanie najsłabszych i najbardziej bezbronnych.
Wydaje mi się natomiast, że niestety strategia PiS obliczona
była na to, że skierowanie obu projektów do komisji wydłuży czas pracy nad tymi
projektami, przedłużając całą procedurą ad calendas Graecas.
Choć jestem gotów bronić Prezesa w różnych kwestiach, to
niestety w przypadku aborcji jest mi z nim zdecydowanie nie po drodze. Myśli
jak polityk, a nie jak wierny syn Kościoła. Dla mnie w tej kwestii sprawa jest
prosta: tak – tak, nie – nie. Zaleciłbym na ferie zimowe lekturę I i II Księgi
Królewskiej, I i II Księgi Kronik albo obu Ksiąg Machabejskich – one pokazują wyraźnie
do czego prowadzi paktowanie z władcą tego świata. Czas na prawdziwą
kontrrewolucję. Z diabłem się nie paktuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz