Tak mi się jakoś dzisiaj wieczorem przykro zrobiło. Czekając
na żonę w samochodzie, słuchałem mimo woli popularnej (chyba) audycji z muzyką
klasyczną. W którymś momencie pani prowadząca program, przedstawiając kolejny
utwór, powiedziała mniej więcej coś takiego: że jest to kompozycja do filmu o
„nazistowskim ataku na Polskę” (sic!).
No cóż... Gdyby to powiedziała prezenterka jakiejś
zachodniej audycji radiowej, może machnąłbym ręką, co najwyżej zastanawiając
się, czy łączy ona tych nazistów z jakąś określoną nacją i jaka jest w ogóle
jej świadomość historyczna. Ale żyję w kraju, gdzie pewnie jeszcze wielu moim
rówieśnikom, choć urodzili się już sporo lat po wojnie, język niemiecki (tak
jak rosyjski zresztą) kojarzy się z językiem okupanta, a nie tylko z wybitnymi
dziełami literatury światowej.
Może już niedługo usłyszymy w polskim radio muzykę do filmu
o nazistowskim ataku na Niemcy. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby w eleganckich
mundurach SS występowali w nim butni chłopcy o słowiańskich blond włosach i
niebieskich oczach, noszący bardzo swojsko brzmiące imiona, takie jak np.
Władek, Staszek i Janek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz