Jeśli przyjrzymy się postępowaniu Piłata w Ewangeliach,
odniesiemy wrażenie, że Piłat grał na zwłokę. Próbował uchylić się od
odpowiedzialności za śmierć Chrystusa. Nawet próbował Go w gruncie rzeczy
ocalić.
Odesłał więc Chrystusa Herodowi, który akurat przebywał w
Jerozolimie z powodu święta Paschy. Kiedy Herod odesłał Go w białym płaszczu
ponownie Piłatowi, kpiąc z Chrystusa, nie doczekawszy się od Niego żadnego
cudu, Piłat chcąc, nie chcąc musiał ponownie zająć się naszym Panem.
Wpadł wtedy na „genialny” plan, postanowił dać Żydom wybór:
albo Jezus, albo Barabasz. Odbyły się demokratyczne wybory. Głos ludu padł na
Barabasza. Prawda została odrzucona. Niewinność przepadła w ogólnym głosowaniu.
Biczowanie naszego Pana było chyba ostatnią rozpaczliwą
próbą po stronie Piłata ocalenia Chrystusa. Jednak lud pozostał nieubłagany.
Nie wzruszył go widok zmasakrowanego, pokrwawionego ciała naszego Zbawiciela.
Ponownie głos ludu przeważył. Piłat umył ręce. Bał się cezara i konsekwencji,
czyli wpływu, jaki wściekłość ludu mogła mieć na jego względy u ówczesnego
władcy świata. Wszelkie przewlekanie, próby ratowania, ale jednoczesne baczenie
na względy władcy tego świata, skończyły się jednym – śmiercią Chrystusa na
krzyżu (mówię oczywiście o ludzkim punkcie widzenia, bo wiadomo, że nic nie
stałoby się bez woli Bożej).
Bardzo przypomina mi to postępowanie PiS-u w sprawie ochrony
dzieci nienarodzonych. Niby większość członków tej partii wie i widzi, że
nienarodzone dzieci są niewinne i nie zasługują na śmierć. Ale z drugiej strony
jest ten lud – ubrany na czarno, wymachujący wieszakami. I cezar, siedzący
gdzieś w Brukseli czy gdzie indziej, w każdym razie w dalekiej stolicy, mający
władzę. Najchętniej więc PiS odesłałby tę sprawę jakiemuś Herodowi, byle tylko
zrzucić z siebie odpowiedzialność. O dziwo za pierwszym razem pomogli mu w
tym... kapłani, którzy niemal postawili się w roli Sanhedrynu.
Piszę – „niemal”, bo jednak bądź co bądź Episkopat Polski
domaga się ochrony nienarodzonych. Ale znalazł się pretekst – karalność matek
odpowiedzialnych za śmierć swoich dzieci.
I oto Chrystus..., tzn.... nienarodzone dzieci znów wróciły
przed trybunał PiS-u. I cóż z tym teraz zrobić? Może znaleźć jakiegoś Barbasza
i ogłosić narodowe referendum, w którym lud zdecyduje? Może wówczas uda się te
nienarodzone dzieci ocalić, a cezarowi oznajmić, że tak właśnie chciał lud? Bo
przecież demokracja, bo wola ludu. No niestety...
Cóż jednak, jeśli lud wybierze Barabasza? Wówczas będzie
można odetchnąć z ulgą i po prostu umyć ręce.
Na razie jednak Chrystus czeka. Piłat wziął Go na stronę, by
się upewnić, z kim ma do czynienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz