czwartek, 26 kwietnia 2018

Lichocka dała głos (po raz kolejny)


Nie mam i nie miałem specjalnie ochoty pisać znowu o Joannie Lichockiej, ale wkurzyłem się wywiadem, jakiego udzieliła „Gościowi Niedzielnemu”, więc napiszę o tej pani raz jeszcze (i mam nadzieję po raz ostatni, a przynajmniej na długi czas).

Pani posłanka stwierdziła tam między innymi o osobach, które poparły projekt „Zatrzymaj Aborcję”: „uważam, że większość z tych 830 tys. osób nie wiedziała, jaka jest treść tego projektu, który podpisała, nikt ich nie poinformował, że zmusza też kobiety do donoszenia i urodzenia dzieci, które zaraz po porodzie umrą, dzieci z takimi wadami, jak brak głowy czy kręgosłupa”.

Muszę stwierdzić, że jest to jedno z bezczelniejszych stwierdzeń polityka, jakie w ostatnim czasie padło. Obrażające też zapewne przynajmniej część wyborców pani Lichockiej, którzy w dobrej wierze oddali na nią swój głos.

Po pierwsze przypuszczam, a nawet jestem przekonany, że większość wyborców PiS-u nie zapoznała się z programem tej partii, a po prostu oddała na nią głos w dobrej wierze, bo chciała zatrzymać degradację Polski, bo miała dość rządów PO, bo chciała, by w Polsce nie wprowadzano tzw. „związków partnerskich”, które w następnej kolejności prowadziłyby do tzw. „małżeństw jednopłciowych”, że ci wyborcy nie chcieli aborcji na życzenie i in vitro finansowanego z budżetu państwa, że nie w smak był im homoterroryzm, indoktrynowanie dzieci przez ideologów „gender” itp., itd.

Część wyborców zagłosowała na PiS z braku sensownej, silnej alternatywy, licząc na to, że jednak są w tej partii uczciwi katolicy, którzy będą się w swojej pracy kierować nauką Kościoła i nie będą szli na kompromisy z Duchem Czasu, zwłaszcza w kwestiach moralnych. Wszak to partia „prawicowa”, a przynajmniej tak się określa. Sam do takich wyborców należę. Jeśli w ogóle ponownie oddam głos na PiS, to zrobię to z tego samego powodu i z ciężkim sercem, zaciskając zęby, bo alternatywa w postaci powrotu do rządów PO jest dla mnie jedną z najgorszych. Gdyby pojawiła się rokująca nadzieje na wygraną partia konserwatywna z prawdziwego zdarzenia, oddałbym na nią głos bez wahania.

Po drugie zapoznanie się z projektem „Zatrzymaj Aborcję” naprawdę nie wymaga dużo czasu. Może minutę, góra dwie minuty. A jeśli ktoś chce przeczytać jeszcze uzasadnienie, to maksymalnie 5-7 minut. Kto tego nie zrobił, łatwo może sprawdzić tekst na stronie internetowej. Jeśli coś tu można zarzucić, to jedynie tyle, że organizatorzy całej akcji i kampanii, mogliby na tej samej stronie dodać dokładne brzmienie fragmentów ustawy, które projekt proponuje usunąć lub zmodyfikować. Ale nawet to nie jest problemem, gdyż wyszukanie samej ustawy i znalezienie stosownych paragrafów nie powinno zabrać przy współczesnej technice więcej niż kilkanaście-kilkadziesiąt sekund (chyba że łącze internetowe nawala).

Nawet jeśli ktoś nie zapoznał się z projektem (a jeśli dobrze kojarzę, to był on dostępny każdemu, kto podpisywał się pod nim), to sami inicjatorzy tej akcji zrobili naprawdę doskonałą robotę prowadząc kampanię informacyjną chyba we wszystkich możliwych mediach. Przeoczyć ją mogła tylko pani Lichocka (notabene dziennikarka z zawodu). Trudno więc powiedzieć, że sygnatariusze nie mieli pojęcia, co podpisują. Sugerować głupotę osób popierających całą akcję, to naprawdę bezczelność ze strony pani posłanki na miarę tuskowych „moherowych beretów” (i mam nadzieję, że wyborcy dadzą jej to odczuć przy najbliższych wyborach). Lekceważenie ponad 830 000 osób, które opowiedziały się za ochroną życia, jakby to były totalne bęcwały, to po prostu skandal!

Druga sprawa, to sugerowanie przez panią Lichocką, że jakieś wraże siły dążą do rozbicia prawicy i stąd akcja Ordo Iuris, Marka Jurka, Kaji Godek oraz Krzysztofa Bosaka. Pani posłance po pierwsze nie przychodzi jakoś do głowy, że prawicowi wyborcy mogą oczekiwać od partii prawicowej... prawicowości, czyli poszanowania m.in. pewnego systemu wartości, który w naszej kulturze nieodłącznie wiąże się z nauczaniem Kościoła katolickiego. Widocznie pani Lichockiej prawicowość kojarzy się jedynie z opozycją wobec PO i kwestią Smoleńska. Po drugie jakoś pani posłanka nie bierze pod uwagę, że jednak pewni politycy mogą bardzo poważnie traktować pryncypia, które nie podlegają żadnym kompromisom. A takim jest bez wątpienia dla wielu ludzi sprawa ochrony i poszanowania życia ludzkiego. Dla pani Lichockiej ważne są sondaże („proszę spojrzeć na sondaże, na to jakie poparcie uzyskał Marek Jurek ze swoimi postulatami” i „nie możemy przyjmować prawa, które podzieli społeczeństwo”), a dla Marka Jurka ważne są te niepodważalne zasady. Pani Lichocka kieruje się badaniami opinii publicznej, nawet nie zastanawiając się, że są rzeczy, które nie powinny podlegać głosowaniu (jeśli nie wie, o czym mówię, to niech sobie przypomni sprawę Barabasza i pewnego Króla żydowskiego). Markowi Jurkowi można zarzucić, że nie jest skutecznym politykiem, ale z pewnością nie złą wolę.

I wreszcie trzecia sprawa. Pani posłanka powiedziała rzecz niebezpieczną: „Uważam też, że prawne nakazanie kobiecie donoszenia faktycznie ciężko uszkodzonej ciąży jest rozwiązaniem, które nakłada, w niektórych drastycznych, dramatycznych sytuacjach, dodatkowe cierpienie i ból”. Pani Lichocka sprytnie odwraca tutaj kota ogonem. A w zasadzie fałszuje rzeczywistość. Używa takich słów, jak „prawne nakazanie kobiecie” i „faktycznie uszkodzonej ciąży”. Nie mówi: „prawna ochrona życia”, tylko „prawne nakazanie kobiecie”. Nie mówi: „faktycznie chorego dziecka”, czy nawet „płodu”, ale „faktycznie uszkodzonej ciąży”, tak jakby to, co nosi w swoim łonie kobieta, było jakąś rzeczą, ale nie człowiekiem!

Zastanówmy się, jakbyśmy potraktowali panią Lichocką (w Polsce, gdzie jeszcze cywilizacja europejska się broni!), gdyby powiedziała coś takiego o osobach starszych: „Uważam też, że prawne nakazanie rodzinie, by dotrwała przy faktycznie uszkodzonym ciele, aż do jego śmierci, jest rozwiązaniem które nakłada, w niektórych drastycznych, dramatycznych sytuacjach, dodatkowe cierpienie i ból”.

Jeśli PiS chce faktycznie podzielić prawicę i przegrać kolejne wybory, to niech wysyła na spotkania wyborcze i do mediów panią Lichocką. Sukces gwarantowany!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz