Rekomendowałem na tym blogu już kilka razy film Grzegorza
Brauna Luter i rewolucja protestancka. Gdybym miał komuś doradzić, jaką
książkę sprzedać w pakiecie z filmem autora „Marszu wyzwolicieli”, to z
pewnością poleciłbym książkę profesora Grzegorza Kucharczyka Kryzys i destrukcja. Szkice o protestanckiej reformacji.
Ta niewielka objętościowo książka dostarcza zadziwiająco
sporo szczegółów dotyczących zarówno koncepcji Lutra, jaki recepcji jego
herezji w Europie oraz stosunku Kościoła katolickiego do protestantyzmu i do
samej postaci ojca reformacji. Może więc służyć za przypomnienie tych faktów,
które zawarł w swoim filmie G. Braun, ale także i za uzupełnienie dawki
informacji podanej przez reżysera.
Czytając książkę profesora Kucharczyka utwierdziłem się w
przekonaniu, że bunt Lutra wprowadził w kulturę europejską niszczycielskiego
wirusa, którego „najważniejszym skutkiem było wykorzenienie chrześcijaństwa ze
społecznego kontekstu (związku), co było cechą charakterystyczną
średniowiecznej christianitas. Reformacja utorowała w ten sposób drogę do
ukształtowania życia publicznego oderwanego od religii chrześcijańskiej.
Reformacja nie wprowadziła rozdziału Kościoła od państwa (wręcz przeciwnie),
ale doprowadziła – tam, gdzie zwyciężyła – do rozdziału religii od
społeczeństwa i jego kultury”.
Infekcja protestancka rozdarła organizm Europy na dwa
odrębne światy i kultury. Albo można powiedzieć, że doprowadziła do wytworzenia
się rosnącej komórki rakowej, która doprowadziła do postępującej destrukcji,
niszcząc ostatecznie w galopującym tempie (w ostatnich czasach zwłaszcza) także
samą siebie – tę chorobliwą i chorobotwórczą narośl. Już Hilaire Belloc ponad
pół wieku temu pisał o destrukcji kultury protestanckiej. Podane pod koniec
książki statystyki dotyczące religijności wśród protestantów w Niemczech nie
pozostawiają żadnych wątpliwości co do trafności tej opinii. Niestety każą się
zastanowić również nad tym, jakie skutki ta infekcja wywarła i wywiera na samej
kulturze katolickiej, która po pierwszym szoku wytworzyła przecież swoje
przeciwciała (choć na przykład Belloc zastanawiał się, dlaczego znalezienie
antidotum trwało tak długo).
Otóż ten obraz „kryzysu i destrukcji”, jaki wyłania się z
książki profesora Kucharczyka, nasuwa pytanie o to, dlaczego sam stosunek
Kościoła katolickiego do Lutra i protestantyzmu uległ w ogóle stopniowej
zmianie, przynajmniej w oficjalnych deklaracjach, czego przejawem były na
przykład na polskim gruncie słynne przeprosiny arcybiskupa Rysia skierowane do
ewangelików. Ocieplanie wizerunku Lutra barwnym szaliczkiem przypomina nieco
zabieg, który uczynił z innego łotra – Che Guevary – ikonę pop-kultury.
Bęcwałów obnoszących się z wizerunkiem tego marksistowskiego bandyty (zakładam,
że kompletnie nieświadomych tego, z kim mają do czynienia) można spotkać nawet
w Kościele. Coś podobnego zdaje się następować w przypadku Lutra, co notabene
było świetnie widać w filmie Grzegorza Brauna (koszulki, gadżety reklamowe
itp.). Jeszcze chwila, a na niedzielnej mszy zaczną się pojawiać półinteligenci
w „tiszercie” z wizerunkiem Lutra buntownika i jakimś chwytliwym cytatem, np.:
„Nasi głupcy, papieże, biskupi, sofiści oraz mnisi – prymitywne ośle głowy”.
Profesor Kucharczyk w swojej książce dokonuje przeglądu
wypowiedzi papieży na temat Lutra i protestantyzmu, ale trudno doprawdy pojąć,
jakie są przyczyny widocznej „zmiany paradygmatu” (by użyć popularnego
określenia używanego w nieco innym kontekście), czego symbolem były
uroczystości w Lund. Protestancki wirus doprowadził do destrukcji i
sekularyzacji kultury Zachodu, a jego niszczycielska infekcja dotknęła też
samego Kościoła katolickiego i kultury krajów katolickich. Po co więc te
przychylne gesty wobec „braci odłączonych”? Zamiast prawdy – pop-kulturowe,
słodkie (i fałszywe) „kochajmy się”? Chyba raczej zamiarem Kościoła powinno być
opracowanie długoterminowej strategii nawrócenia tej coraz bardziej
„bezwyznaniowej” (a z drugiej strony coraz bardziej islamskiej) Europy i
przyjęcia jej z powrotem na łono Kościoła katolickiego. Przyjacielskie gesty
wobec protestantów zdają się być sztucznym podtrzymywaniem przy życiu
rozkładającego się już trupa.
Kryzys i destrukcja porusza różne aspekty rewolty
protestanckiej i wymienienie ich wszystkich przekraczałoby ramy, jakie narzuca
ta forma wypowiedzi. Ciekawym tematem na przykład jest kwestia wandalizmu
protestanckiego, który doprowadził do zniszczeń porównywalnych do pewnego
stopnia do tych, jakich dokonał choćby bolszewizm, przynosząc z sobą
nienaprawialne straty kultury materialnej. Oczywiście paralele można tutaj
odnaleźć też wcześniej – w ikonklazmie VIII wieku w Bizancjum, o czym prof.
Kucharczyk zresztą pisze.
Innym pasjonującym wątkiem jest również rozwój reformacji w
Szwecji. Przyznam się, że akurat na ten temat niewiele wiedziałem, a prof.
Kucharczyk podaje garść ciekawych informacji, łącznie z przypomnieniem
zapomnianych męczenników katolickich, nie mniej bohaterskich niż ci, którzy
zginęli za wiarę w Anglii. Notabene opis grabieży majątku kościelnego, jakiego
dokonano w obu krajach, nasunął mi myśl, czy przypadkiem popularne swego czasu
w Polsce, acz skandaliczne, powiedzenie, że pierwszy milion trzeba ukraść, nie
ma jakiegoś źródła w tej grabieży majątku kościelnego, jaka posłużyła do
zbudowania wielu późniejszych fortun, przy naruszeniu całej infrastruktury
pomocy ubogim zapewnianej ze strony Kościoła?
Wspomnijmy jeszcze może tylko krótko, że profesor rozprawia
się również w swojej pracy z mitem, który łączy rozwój nowoczesnych odkryć
naukowych czy ruchów wolnościowych z protestantyzmem. Temu również przeczą
fakty. Dość wspomnieć przy tej okazji o wpływie, jaki miała głównie ludność
protestancka na sukces i dojście do władzy Hitlera. Całkiem tego sporo, jak na
liczącą 160 stron publikację. Naprawdę warto przeczytać!
Grzegorz Kucharczyk, Kryzys i destrukcja. Szkice o
protestanckiej reformacji, Wydawnictwo Prohibita, 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz