Tak się jakoś dziwnie złożyło, że jak zacząłem temat
aborcji, to już kolejne wpisy dotyczyły głównie tego tematu. Nie da się od
niego jakoś uciec. A trudno też na o tym milczeć, gdyż jest to rzecz, z której
powodu będą następne pokolenia postrzegać nasze czasy jako wieki ciemne (chyba
że świat nie przestanie staczać się w otchłań). Mimo bowiem ogromnego rozwoju
technologii, osiągnięć, które pozwalają milionom żyć na poziomie, jakiego nie
doświadczyły poprzednie pokolenia, pod względem moralnym wydajemy się stać
poniżej prymitywnych plemion.
Analogie z Męką Pana Jezusa pojawiły się w tych wpisach
chyba nie tylko dlatego, że jest to okres Wielkanocy, choć niewątpliwie sama
atmosfera świąt te wrażenia potęgowała.
Jest piątek, który siłą rzeczy przypomina o Męce Chrystusa,
choć jednocześnie dzisiaj, w oktawie Wielkanocy, post nie obowiązuje. Mamy więc
zarówno pamięć o cierpieniach naszego Pana, ale i nadzieję.
Tymczasem znalazłem kolejny przykład tego, o czym już
parokrotnie wspominałem – bluzgów, szyderstw, wulgaryzmów, z jakimi spotykają
się obrońcy życia nienarodzonego. Przypomina to jako żywo podobne doświadczenia
Chrystusa przed ukrzyżowaniem, ale także w trakcie ukrzyżowania – wszak również
wówczas z Niego szydzono i kpiono. Obrońcy życia mogą się więc utwierdzić w
przekonaniu, że postępują dobrze. Skoro bowiem naszego Pana to spotkało, to
będzie to spotykać Jego uczniów.
Najnowszy przykład natomiast to wulgaryzmy i pogróżki, z którymi spotyka się Kaja Godek, połnomocniczka projektu „Zatrzymaj aborcję”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz