piątek, 21 czerwca 2019

Ekskomunika w polityka

Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego nasi biskupi nie zastosują kary ekskomuniki albo przynajmniej jej groźby wobec katolickich polityków, którzy wprowadzają prawa sprzeczne z nauką moralną Kościoła. Jeśli w niektórych sprawach głos naszych hierarchów jest dobitny i stanowczy, w innych – przecież nie mniej istotnych – zachowują oni daleko posuniętą powściągliwość, a wręcz milczenie, gdy chodzi o polityków przyznających się do wiary katolickiej.

Trudno powiedzieć, czy katoliccy politycy przejęliby się groźbą ekskomuniki, skoro i tak nie przejmują się tym, że ich czyny są sprzeczne z wyznawaną wiarą. Ale nie dajmy się zwariować – to, że przestępca nie przejmuje się groźbą kary więzienia, nie oznacza, iż nie należy jej stosować. Z drugiej strony byłby to też czytelny sygnał dla mniej rozgarniętych lub wprowadzonych w błąd katolików, że nie wolno sobie kpić z praw Bożych. Groźba ekskomuniki byłaby po prostu jasnym potwierdzeniem tego, że istnieją niezmienne prawa moralne, których naruszać nie wolno.

Dlaczego więc nasi biskupi milczą, gdy katolicki polityk mówi (być może przyjmując potem Komunię św.), że in vitro nie jest niczym złym albo, że należy dopuszczać aborcję? Dlaczego nie wymienią tych polityków po imieniu, nie dadzą czytelnego sygnału wiernym, że na nich głosować nie należy? Jaka mądrość za tym stoi?

Okazuje się jednak, że ekskomunika nie jest traktowana przez naszych hierarchów jako relikt średniowiecza. A zacząłem podejrzewać, że tak ją właśnie traktują. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przeczytałem na stronie „Do Rzeczy” o ekskomunice dla księdza Michała Misiaka. Portal nie podał dokładnych przyczyn zastosowania tak drastycznej kary, ale więcej informacji na ten temat dostarcza portal PCh24.pl.

Oczywiście nie jest to powód do radości i redaktor PCh24.pl słusznie zachęca do modlitwy za ekskomunikowanego księdza. Skoro więc nasi księża biskupi traktują ekskomunikę serio, może najwyższy czas, by bezceremonialnie zwrócili uwagę paru polskim politykom o możliwości jej zaciągnięcia przez forsowanie praw sprzecznych z nauką Kościoła? W końcu obowiązkiem naszych duszpasterzy jest nastawanie w porę i nie w porę, prawda? A i parę zbłąkanych dusz można by ocalić przy okazji od zguby.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz