Jeszcze kilka ostatnich fotek z Cinque Terre. To bez
wątpienia jeden z piękniejszych rejonów Włoch, położony w Ligurii, znajdujący
się na liście światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
Podejrzewam, że w lecie muszą to miejsce oblegać tłumy
turystów. Jesienią, przy pięknej, słonecznej pogodzie, też było ich sporo, ale
nie dawało się to tak we znaki. Dla mnie przynajmniej pogoda była idealna, gdyż
nie było lejącego się z nieba żaru.
Pięć miasteczek, malowniczo położonych na brzegu morza, to:
Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola i Riomaggiore. Obecnie można do nich
się dostać drogą lądową – pociągiem, a nawet na piechotę. Jednak chyba
najlepszym pomysłem jest popłynąć tam stateczkiem, a wrócić koleją. A może
precyzyjniej – stateczkami, wysiadając w każdym z tych miasteczek na zwiedzanie
i zabierając się następnym rejsem do kolejnej miejscowości. Chyba dopiero
właśnie z morza można docenić ich malowniczość, kiedy z łodzi widać pnące się
po zboczach w górę kolorowe domy. Każda z nich ma nieco inny charakter, w
każdej warto pospacerować wąskimi uliczkami, usiąść w restauracji, by zjeść
danie z owoców morza (jeśli ktoś takie atrakcje lubi), lub zatrzymać się w
kawiarni na dobrą włoską kawę.
To zestawienie gór i morza nieco przypominało mi moje
podróże i zachwyty zachodnimi rejonami Irlandii. A trochę krótkie wakacje w tym
roku na Krecie.
Nie wspominałem na tym blogu jeszcze o fruczaku? Hm... Trzeba będzie to naprawić, ale to może innym razem. I najlepiej wówczas, kiedy uda mi się zrobić jego wyraźne zdjęcie, a jest to bardzo trudne. Ale z tym trzeba będzie poczekać do lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz