poniedziałek, 1 maja 2017

Zmarł Tomasz Burek


To bardzo smutna wiadomość w ten chłodny majowy „długi łykend”.

Pierwszy raz zetknąłem się z twórczością krytyczną Tomasza Burka w ponurych latach osiemdziesiątych – była to wydana w podziemiu książka pod charakterystycznym tytułem „Żadnych marzeń”. Ostatnią zaś książką, jaką czytałem tego autora, był chyba „Dziennik kwarantanny”, a więc rzecz wydana grubo ponad 10 lat temu. Czekałem zresztą na coś nowszego, ale autor raczej nie publikował książek zbyt często. A „Niewybaczalne sentymenty” niestety nie trafiły w moje ręce.

Od czasu do czasu napotykałem jego teksty w Internecie lub czasopismach. Pamiętam na przykład ten poświęcony „Afazji polskiej”. A choć nie śledziłem na bieżąco dokonań wybitnego krytyka i choć nie podzielałem wszystkich jego fascynacji literackich, to jednak zawsze jego wypowiedzi czytałem z zainteresowaniem. Należał bowiem do autorów osobnych, nie kojarzących się z głównym nurtem. W czasach PRL-u od lat siedemdziesiątych angażował się w działalność opozycyjną. W ostatnich czasach należał do tych pisarzy, którzy w swoich wyborach politycznych zdecydowanie nie zaliczali się do typowego literackiego establishmentu reagującego histerycznie na najnowsze zmiany na politycznej scenie. Nie zawsze musi to być powód do chwały, ale jednak...

Wieczne odpoczywanie, racz mu dać Panie...