środa, 1 lipca 2015

Chusta z Manoppello – falsyfikat czy autentyk?


Mam z chustą z Manoppello problem. Z jednej strony wizerunek jest niesamowity, widoczny z obu stron chusty – o czym mogłem przekonać się naocznie w trakcie mojej niedawnej pielgrzymki po włoskich sanktuariach: Oblicze w jakimś dziwnym grymasie, jakby łapania powietrza, otwierania oczu (?). Twarz, która nie jest ładna, może jest opuchnięta, z charakterystyczną plamą na nosie. Na dodatek oglądając ten obraz (?) odnosiłem wrażenie, że twarz zmieniała się nieco w zależności od kąta widzenia. I dziwi także sposób, w jaki oblicze z tej chusty zostało przedstawione. Jeśli zostałoby namalowane ludzką ręką, a intencją autora byłoby przedstawienie Chrystusa, to od razu rodzi się pytanie: dlaczego w taki sposób? Dlaczego nie piękne oblicze Zbawiciela, tylko ten dziwny grymas, częściowo widoczne górne zęby, twarz jakoś dziwnie napuchnięta? Na dodatek czytam i słyszę, że na bisiorze, na którym to oblicze jest uwiecznione, nie ma możliwości nic namalować – farba po prostu spłynie. 

Z drugiej strony, jeśli nie zostało to namalowane ręką ludzką, jeśli faktycznie jest to oblicze zmartwychwstającego Pana Jezusa, to dlaczego oczy wydają się wyglądać jak narysowane lub namalowane ludzką ręką? Podobne wrażenie sprawiają kosmyki włosów. I te dziwne, małe usta. Ale czy one są małe, czy to tylko takie ich nietypowe ułożenie? Czy oczy tylko sprawiają na mnie wrażenie narysowania czy faktycznie tak jest? Nałożenie wizerunku z chusty z Manoppello na Całun Turyński wykazało, że oba wizerunki do siebie pasują i że pasują do siebie charakterystyczne plamy. Tyle tylko, że twarz z chusty z Manoppello wydaje mi się być różna od tej na Całunie. I nie chodzi mi o to, że oczy są otwarte ani o ten dziwny grymas, nawet nie o szczegóły anatomiczne, bo te wydają się zgadzać. Mam wrażenie, że na Całunie Turyńskim mamy człowieka z obfitym zarostem, gęstą brodą i wąsami, a na chuście z Manoppello są ledwo widoczne wąsiki, a i broda nie wydaje się być tak gęsta. Chociaż, gdy przyglądałem się wizerunkowi pod różnymi kątami, wydało mi się, że w pewnym momencie, jakby tej brody było widać więcej i że zależne jest to od punktu, z którego się patrzy. Wciąż wątpliwości nie znikają, a sam wizerunek nie przestaje intrygować. Chciałbym przeczytać naukową albo popularnonaukową pracę, która byłaby szczegółową analizą wizerunku, która krok po kroku konfrontowałaby różne punkty widzenia i wątpliwości i poparta byłaby wnikliwymi badaniami naukowców z różnych dziedzin, jak to miało miejsce w przypadku Całunu Turyńskiego. 

Jeśli jest się we Włoszech, to warto zajrzeć do tej małej miejscowości w górach i obejrzeć oblicze z chusty. Można dosłownie stanąć twarzą w twarz z Chrystusem (jeśli faktycznie jest to Chrystus). Dzieli tylko szyba. Samemu naocznie można się przekonać o niesamowitych właściwościach tego oblicza – przezroczystego, a jednocześnie nasyconego barwami – w jakiś cudowny sposób utrwalonego na bisiorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz