Znany pisarz, który niegdyś napisał wzruszające alegoryczne
opowiadanko o Polsce, znowu stoi okrakiem, waląc „ostro” w święto
niepodległości, ale tak by go jednak kochano. Cały czas się tylko zastanawiam:
po co w ogóle pisze po polsku? I cały czas sobie przypominam: najważniejsza
jest przecież literatura. No tak, a ile dochodu przyniesie literatura pisana
tylko w gwarze śląskiej? To też przecież część tej strategii stawania okrakiem.
Jego „odważne” wypowiedzi stają się wobec tego nudne, kiedy się tylko uświadomi
tę metodę (a uświadomić ją sobie można dość szybko).
Notabene odnoszę wrażenie, że on tego środowiska, w które
wszedł parę lat temu, tak naprawdę nienawidzi i gardzi nim, tak jak gardzi (ale z inych powodów) teraz tym,
z którego wyszedł. No cóż... najważniejsza jest literatura.
Może zamiast słuchać jego wypowiedzi, obejrzyjmy sobie nieco
baśniową opowiastkę na 101 rocznicę niepodległości:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz