Zdarzyło mi się kiedyś spotkać ze znajomym, który uczy na
uniwersytecie, w gronie innych wykładowców i pracowników uczelni wyższych.
Wszyscy byliśmy mniej więcej z tego samego pokolenia. Może ktoś był nieco
młodszy, ktoś odrobinę starszy. Słuchałem z ciekawością, kiedy zeszło na temat
nowego pokolenia studentów. Okazało się, że opinia była jednoznaczna – nowi
studenci poziomem wykształcenia stoją dużo niżej od tego, co pamiętaliśmy
jeszcze z czasów komuny.
Ktoś zauważył, że w gruncie rzeczy na jego kierunku studiów
należałoby zrobić dodatkowy rok zerowy, by przygotować młodzież do nauki na
uczelni wyższej. Poziom jest bardzo niski – tak brzmiała jednomyślna opinia.
Studenci nie rozumieją różnych nawiązań kulturowych i nie mają podstawowej
wiedzy, która w naszych czasach była rzeczą oczywistą. Notabene sam miałem tego
drobną próbkę, kiedy w rozmowie z inteligentnym młodym człowiekiem użyłem
zwrotu „gargantuiczny”. Nie pomogło przywołanie autora ani tytułu. Młodzieniec
w ogóle nie wiedział, o czym mówię, choć był w ostatniej klasie szkoły
średniej!
Ktoś z rozmówców posunął się wręcz do stwierdzenia, że mamy
do czynienia z zupełnie innym typem człowieka, z którym nie ma szansy na
wspólny język.
Choć tamto spotkanie odbyło się kilka lat temu, owa rozmowa
przypomniała mi się w miniony weekend, kiedy w małym gronie spotkaliśmy się z
wykładowcą jednego z seminariów duchownych. Byłem ciekaw, jak w świetle
obecnego kryzysu Kościoła, ów wykładowca ocenia poziom kształcenia młodych
kapłanów. Wykładowca nie chciał wdawać się w dywagacje na ten temat – co było w
sumie zrozumiałe, musiałby bowiem oceniać własnych kolegów. Ocenił natomiast
kandydatów do stanu duchownego i tutaj jego opinia zabrzmiała mi znajomo,
przypominając tamtą dyskusję sprzed paru lat – niski poziom wykształcenia.
Ale dodał jeszcze jedną rzecz, a mianowicie stwierdził, że
nowi klerycy są też są mało dojrzali w porównaniu do dawniejszych lat. Tak
naprawdę słabo uformowani, by zacząć studia w seminarium duchownym. Jedną z
przyczyn takiej sytuacji, według naszego rozmówcy, jest rozkład tradycyjnej
rodziny. To już naprawdę mnie zmartwiło, bo w takim razie: Jaka jest przyszłość
Kościoła katolickiego w Polsce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz