Rafał Otoka-Frąckiewicz w jednym ze swoich internetowych
programów celnie zauważył, że feministki, które twierdzą, że są za tzw. „prawem
do wyboru”, jednocześnie chcą tego wyboru odmówić innym, domagając się nie
tylko bojkotu filmu „Nieplanowane”, ale wręcz zakazu jego wyświetlania. I to
jest w gruncie rzeczy typowe dla lewicy i tzw. „liberałów”.
I tak oto zwolennicy „demokracji” podnoszą wrzask, a nawet
domagają się interwencji zagranicznych sił, gdy w wyniku procedur
demokratycznych do władzy dochodzą nie ci, których „demokraci” chcieliby u tej
władzy widzieć. Przezabawne są też ich łamańce (mało) intelektualne, kiedy
wręcz dowodzą, że tak naprawdę nie wygrali ci, którzy wygrali, bo całkowita
liczba oddanych głosów jest mniejsza niż suma głosów tzw. „opozycji”.
Ci sami homoseksualiści, którzy domagają się poszanowania
swojej „odmienności” i „różnorodności”, jednocześnie szydzą, drwią i kpią ze
świętości drogich np. katolikom. Wulgaryzmy, obraźliwe epitety, raniące
wizerunki nie stanowią wówczas dla nich problemu, bo nie dotyczą ich osobiście.
Zwolennicy „wolności słowa” i „tolerancji” bronią jej innym,
którzy głoszą poglądy odmienne od nich. Z historii ostatnich tylko kilku lat
można by przytoczyć wiele przykładów takich działań: cenzurowanie i usuwanie
materiałów z sieci, odmawianie sali na wykład, domaganie się wyrzucenia z
uczelni, szykanowanie tych, którzy kwestionują oficjalną historiografię i
odmawianie im prawa do publicznej obrony swoich tez.
Czy zatem może dziwić, że np. redaktor Łukasz Karpiel miał
problemy ze zorganizowaniem spotkania o „tęczowej zarazie” w Opolu? Czy dziwi,
że grozi mu się konsekwencjami prawnymi? Czy zaskakują postulaty zakazywania
takich spotkań? Czy niezwykłe jest, że przy tym operuje się kłamstwami i
pomówieniami? Więcej o sprawie można dowiedzieć się zarówno na portalu PCh24TV
tutaj i tutaj oraz na portalu wRealu24.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz