Pewien wybitny polski uczony, myśliciel, autorytet i zbawca
narodowej gospodarki, oburzając się na sposób, w jaki potraktowano polskiego
mędrca, ojca narodu, skoczka przez płot i noblistę (bo ośmielono się podać, że
ekspertyzy grafologiczne potwierdzają podpisywanie przez niego kwitów i
pobieranie wygranych w „totolotka”), stwierdził:
„Gdyby Kościół katolicki stosował takie same zasady jak oni,
to połowa świętych nie byłaby świętymi. Na czele ze świętym Pawłem”.
Nasz wielki autorytet i chluba narodu zapomniał o jednym: ci
święci żałowali swojej przeszłości, odpokutowali ją, przemienili swoje życie, a
nawet oddali za Chrystusa życie (jak przywoływany tutaj sam św. Paweł). Oni nie
kluczyli, nie wykręcali się i nie zaprzeczali, że kiedyś postąpili źle, a nawet
uważali się za najmniejszych i najgorszych ze wszystkich ludzi (ponownie –
można sprawdzić, co św. Paweł pisał o sobie samym).
No tak, ale komuś z tak szlachetną przeszłością, kto pewnie
jeszcze gdzieś w szufladzie biurka przechowuje z sentymentu czerwoną
legitymację, trudno to zrozumieć. I nie ma się co dziwić. W końcu jest specem
od ekonomii, a nie od wyrzutów sumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz