KO uderza co jakiś czas w PiS twierdząc, że rządząca partia
działa na korzyść Putina. PiS uderza praktycznie bez przerwy w Konfederację, że
to „ruscy agenci”. Konfederacja... hm... Konfederacja chyba jeszcze nie uderza
w nikogo twierdząc, że to ruscy agenci, choć niewątpliwie politycy tej partii i
dziennikarze z nią związani nie mają wątpliwości, że różna agentura działa w
Polsce i ma swoje wpływy tu i ówdzie.
Twierdzenie, że PiS działa na korzyść Putina i Rosji jest
oczywiście nonsensem. Choć z drugiej strony można by się zastanawiać, dlaczego
nie angażuje się mocniej w porozumienie z Białorusią, pozwalając, by ciążyła
ona w kierunku Rosji? Chyba ostatnio zaczęto coś na ten temat przebąkiwać, co
może mieć związek z niedawną wizytą Mike’a Pompeo na Białorusi. No, ale nie o
to chyba krytykom z liberalnej i lewicowej opozycji chodzi, bo sami nie
prowadziliby polityki wobec Białorusi innej.
Twierdzenie, że Konfederacja to ruscy agenci, jest tak samo
śmieszne, jak sugerowanie, że PiS to partia proputinowska albo „bolszewicka”.
Fakt, że ktoś tam z polityków Konfederacji udzielił jakiegokolwiek wywiadu
rosyjskim mediom, jeszcze o niczym nie świadczy. Gdyby taką argumentację
traktować poważnie, to należałoby jednocześnie wykląć wszystkich polityków
prawicy, którzy udzielili kiedykolwiek jakiegokolwiek wywiadu „Gazecie
Wyborczej”, albo każdego księdza, który zgodził się na rozmowę z tą gazetą. Już
zresztą o tym pisałem.
Intencje PiS-u w przypadku Konfederacji są jasne, a po
mediach społecznościowych krąży wywiad z Adamem Lipińskim, który o tym mówi
wprost. Gorzej, że poważni ludzie, a także zwykli wyborcy naprawdę traktują to
serio (albo tak udają). PiS musi się liczyć z odpływem części elektoratu do
Konfederacji, a moim zdaniem jest on nieunikniony. Wypowiedzi takie, jak
najnowsza wypowiedź prezydenta Dudy o związkach partnerskich, czy ustępstwa w
sprawie obrony życia dzieci nienarodzonych do tego się przyczynią wcześniej czy
później. Dopóki konserwatywna alternatywa nie miała swoje reprezentacji w
Sejmie, dopóty PiS mógł spać w miarę spokojnie. Choć Konfederacja nie
wprowadziła swoich przedstawicieli do europarlamentu, to jednak ma jedenastu
reprezentantów w Sejmie, a jeśli dobrze to rozegra, może uda się jej wprowadzić
kolejnych.
Mechanizm jest prosty – do tej pory konserwatywni wyborcy
myśleli sobie, że lepszy nienajlepszy PiS niż PO, który wpuści całą lewicową
zarazę z zachodu do Polski. Teraz widzą, że jest szansa, by rozwalić układ.
Dlatego PiS zastrzega się, że nie będzie żadnej koalicji z Konfederacją. Wciąż
chce utrzymywać to motywowane strachem poparcie dla siebie. Może się na tym
przejechać.
O intencjach KO nawet nie ma, co mówić. Dość powiedzieć, że
są wśród nich politycy, którzy dawniej służyli wiernie PZPR, a teraz mają
czelność pouczać innych na temat integracji europejskiej. Udając amnezję,
chętnie też mówią o bolszewizmie PiS-u. Z obrzydzenia nie powiem już nic
więcej.
Photo by Dexter Fernandes on Unsplash
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz