Na pewnym portalu społecznościowym przeczytałem taką „złotą” myśl: „Chrześcijański fundamentalizm – jak każdy fundamentalizm – zbrodniczy”. Autorka tej sentencji, skądinąd wydaje się osoba dość inteligentna, nawiązywała najwidoczniej do ostatniej tragedii w Norwegii. Problem z tym, że Anders Behring Breivik ma tyleż wspólnego z chrześcijaństwem, co błogosławiący homoseksualne zastępy w rytm techno Szymon Niemiec. Co zabawne (jeśli w ogóle jest z czego się śmiać), zamachowiec z Norwegii zdaje się raczej spełniać wszelkie kryteria tak wyszydzanych przez mainstreamowych dziennikarzy i intelektualistów teorii spiskowych, nie dość że instrumentalnie traktuje chrześcijaństwo, to jeszcze na dodatek mason (notabene w sieci można sobie pooglądać zdjęcia tego szaleńca w masońskim fartuszku).
Można się zastanawiać, co autorka rozumie pod odkreśleniem „fundamentalizm”, a zwłaszcza „chrześcijański fundamentalizm”. Nawet gdyby doniesienia mediów nie zweryfikowały określenia norweskiego zamachowca jako „chrześcijańskiego fundamentalisty”, to i tak chwila zastanowienia kazałaby poddać je w wątpliwość. Jeśli „chrześcijański fundamentalizm” to wierne trzymanie się słów Ewangelii, słów Chrystusa, czyli po prostu chrześcijańska ortodoksja, to trudno uznać mordowanie niewinnych (a nawet winnych) ludzi za naśladowanie Jezusa. Zwrócił na to uwagę jeden z uczestników krótkiej dyskusji, jaka się wywiązała pod wpisem. A swoją drogą, czy fundamentalistyczny wyznawca ścisłego przestrzegania przepisów japońskiego sushi, też jest potencjalnym zbrodniarzem?
Autorka „złotej” myśli jednak nie dawała za wygraną i przywołała wyprawy krzyżowe jako przykład chrześcijańskiego fanatyzmu i interpretacji dekalogu prowadzących do zbrodni.
Muszę przyznać, że nudzi mnie wymachiwanie przez różnych intelektualistów cepem krucjat przeciwko chrześcijaństwu. Przede wszystkim był to rodzaj kontrataku wymierzonego w wojowniczy islam, który zniszczył cywilizację chrześcijańską na sporych połaciach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Wyprawy krzyżowe można w jakimś stopniu porównać do amerykańskiej inwazji na Irak lub interwencji w Afganistanie, a i to nie będzie zbyt ścisła analogia. Mam wrażenie, że krzyżowcami kierowały poza tym dużo szlachetniejsze pobudki. Wiele by można o tym napisać. Gdyby Europa w odpowiednim czasie zdobyła się na wspólny wysiłek zorganizowania krucjat przeciwko rozwijającej się potędze Osmanów, być może Bałkany, a także Bizancjum uniknęłyby swojego tragicznego losu. Pomijam już takie kwestie, jak przykładanie współczesnych miar do czasów tak odmiennych jak średniowiecze.
Autorka wpisu, zamiast krytycznie spojrzeć na to, co serwuje się w mediach, postanowiła użyć wygodnego wytrycha, który tylko z pozoru pasuje do zamka i otwiera rzeczywistość. Swoją drogą, jak spodobałoby się jej podobne sformułowanie: „chrześcijański liberalizm – jak każdy liberalizm – jest zbrodniczy. Prowadzi do patologii społecznych, aborcji, eutanazji, rozpadu tradycyjnej rodziny, alienacji, samotności i pustki, a w konsekwencji: prostytucji, złodziejstwa, morderstw”? Fajne, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz