Dwie rzeczy przykuły dzisiaj moją uwagę.
Pierwsza może mało istotna i pewnie pominąłbym ją
milczeniem, gdyby nie fakt, że jednak mocno mnie zirytowała. Oto na jednym z
forów internetowych pojawiło się zdjęcie śmigłowca ze słomy i napis, że niby
min. Macierewicz mówi, iż jest to śmigłowiec „na miarę naszych możliwości”.
Zirytowało mnie to po pierwsze dlatego, że domyślam się w
twórcy tego „mema” „wybitnego” specjalisty od sprzętu wojskowego (ze szczególnym
uwzględnieniem lotnictwa) i potrzeb naszej armii. Pewnie nawet jest on
znaczniejszym ekspertem niż ów pan wypowiadający się na łamach
„Rzeczpospolitej” w krótkim, a treściwym artykule „Dobrze, że caracale odleciały”.
Drugim powodem mojej irytacji był fakt, że co jak co, ale to
czasy rządów PO-PSL były jak żywcem wyjęte z filmów Barei. Przykładów różnych
„misiów” „na miarę naszych możliwości” można by podać mnóstwo, znalazłoby się
nawet paru Jarząbków wyśpiewujących „Łubu dubu...”. A jeśli ktoś ma krótką
pamięć, to może przypomnijmy choćby taki epizod z ostatnich wyborów
prezydenckich:
Drugie wydarzenie również kwalifikuje się do kabaretowych.
Otóż, pod darem Stalina, czyli Pałacem Kultury i Nauki (cóż za stosowne
miejsce!), odbył się protest aktorów pod hasłem „Nie oddamy wam kultury”.
Tak, proszę państwa, okazuje się, że aktorzy mają jakąś
kulturę, której nie oddadzą. Nie wiem, komu nie chcą oni tej swojej „kultury”
oddać, tzn. kim są owi „wy”, ale może niech ją sobie ci artyści po prostu...
zatrzymają. Zastanawia mnie bowiem, co skłoniło owych aktorów do protestu pod
tak kuriozalnym hasłem. Czyżby na jakiś spektakl wkroczyła policja, która
chciała siłą zarekwirować ową „kulturę”? Jakiś aktor, będący w posiadaniu tej
„kultury”, trafił do więzienia albo chociaż został zatrzymany na 24 godziny? A
może powróciła cenzura, która wykreśliła ową „kulturę” z paru przedstawień
teatralnych i teraz trzeba ją wystawiać w prywatnych domach i drukować na
powielaczach?
No, cóż... Okazało się, że ciągle chodzi o to samo, czyli o
„wybitny” spektakl teatralny pt. „Śmierdzi dziewczyna”... tzn., przepraszam...
„Śmierć i dziewczyna”... W każdym razie ten, który miał zatrudnić „aktorów
porno”. Wyjaśnił to pewien pan z trzęsącą się ręką (dlaczego ona mu się tak
trzęsła? Czyżby to on był tym aktorem porno, który nie zagrał?). Było tam też
coś o słowach „wybitnego Wrocławianina” oraz o strzelaniu (tak, tak!). Ach, tak... wybitni aktorzy scen polskich i seriali telewizyjnych szykują się na
męczeństwo. Zbierajcie więc, państwo, leki i materiały opatrunkowe, drzyjcie
prześcieradła na szarpie, bo poleje się krew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz