piątek, 15 maja 2009

A właściwie to czwartek 14 V 2009, tylko nieco spóźniony

W lipcu 1925 roku Elzenberg pod wpisem zatytułowanym „Jednostka w morzu kultury” zauważył:

„Ilościowy nadmiar produkcji kulturalnej ma ten przykry skutek, że o ogarnięciu go przez jednostkę, nawet najbardziej wykształconą, nie może być mowy”.

Następnie autor wylicza cztery możliwe strategie postępowania wobec tego faktu, z których żadna, nie jest w pełni satysfakcjonująca. Warto by było zresztą poświęcić może każdej z nich nieco miejsca, ale tym razem zainteresowała mnie konkluzja. Otóż, autor stwierdza:


„(...) przyjaciel kultury musi dla niej pragnąć ilościowego ograniczenia produkcji, musi stać się wrogiem wszelkiego tu nadmiaru, przeładowania (...). (...) obowiązkiem kulturalnym jednostki twórczej jest nie produkować rzeczy, które by w świat nie wnosiły czegoś niezastąpionego i jedynego. Powinno się być Savonarolą prewencyjnym, na własnej skórze”.

Moim zdaniem jest to trafny postulat, ale jednocześnie bez szans na realizację. Zwłaszcza w dobie szybkiego rozwoju mediów elektronicznych umożliwiających publikowanie tekstów praktycznie w chwili ich powstawania (czego przykładem jest ten codziennik, hłe, hłe).

Wskażcie mi poza tym twórcę, który będzie miał na tyle krytyczny stosunek do swojego dzieła, by uznać, że nie wnosi ono „czegoś niezastąpionego i jedynego” do dorobku kultury. Jeśli tacy istnieją, to pewnie można ich policzyć na palcach jednej ręki. A zamętu przysparzają jeszcze redaktorzy i wydawcy opracowujący spuściznę np. po słynnych pisarzach. Zbierając skrzętnie ich notatki, listy, brudnopisy, dzieła niedokończone, publikują je pomnażając ten „ilościowy nadmiar produkcji kulturalnej”. Zapewne są tam jakieś perły. Być może nawet jest tam coś, co dla przyszłych pokoleń będzie stanowić większą wartość niż to, co obecnie uznajemy za istotne. Jednak faktem też jest, że gdyby twórcy posłuchali postulatu Elzenberga, to całość tych ścinków i skrawków wrzuciliby do pieca, aby przypadkiem nie dostały się w niepowołane ręce. Trzeba naprawdę dużego hartu ducha i siły charakteru, by zdobyć się na taki radykalizm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz