„Może pojawi się wielka myśl polska. Piłsudski był ostatnim polskim politykiem, który miał pomysł - czym ma być Polska. To znaczy - jak ma wyglądać polskie życie, polskie wojsko, polska literatura, co zrobić z Polską, jak jej służyć. On miał jakąś ogromną wizję. Oczywiście jemu się to nie udało. Był już chory i nie bardzo sobie z tym dawał radę. Może nie można było sobie z tym dać rady. Natomiast dzisiejsze wspaniałe wizje Polski, komunistyczne i liberalne, mówią o tym, jak wyłudzić trochę więcej pieniędzy z Brukseli i załatać budżet”.
(Jarosław Marek Rymkiewicz, Rozmowy polskie w latach 1995-2008, Warszawa 2009, s. 95).
Jeśli istnieje współcześnie pisarz polski, który budzi kontrowersje, który prowokuje, który wywołuje skrajne reakcje, gorące polemiki, to nie jest to jakiś młody polski Artur Rimbaud. Jest nim sędziwy już nieco poeta z Milanówka, Jarosław Marek Rymkiewicz. Jego dwie poprzednie książki, „Wieszanie” i „Kinderszenen” stały się nie tylko wydarzeniem literackim, ale także częścią tego fermentu, który burzy mętne wody III RP. Obie okazały się być ważnym głosem w myśleniu o Polsce i Polakach, o polskości, o polskiej historii. Równie ważnym głosem, jak np. „Esej o duszy polskiej” Ryszarda Legutki. Autor „Zachodu słońca w Milanówku”, jak rzadko który współczesny twórca i na przekór modnym trendom, podkreśla swoją dumę z bycia Polakiem, swoje przywiązanie do polskiej tradycji, do polskiego sposobu życia. Jak mało który też wyraża swoją radość z odradzania się starych form polskiego bytowania. W zbiorze wywiadów „Rozmowy polskie w latach 1995-2008” zauważa on jednak, że
„W Polsce mamy teraz do czynienia z czymś bardzo przykrym – z nienawiścią do Polski. Polacy nienawidzą Polski – jak to możliwe? A jednak możliwe. W wypadku pewnych ludzi, których zalicza się do elit, napięcie tej nienawiści jest tak wielkie, że ci ludzie po prostu się duszą, dławią, nie mogą sobie dać z tym rady – z nienawiścią, wstrętem, pogardą, obrzydzeniem, które budzi w nich Polska. Ale jest tak, że nie można u nas powiedzieć: «nienawidzę Polski», «nienawidzę Polaków». Byłoby to naruszeniem pewnego zakazu obyczajowego, przekroczeniem pewnej granicy, której nikt nie odważy się przekroczyć. I bardzo dobrze, że tak jest, że taka granica istnieje. Nie można więc powiedzieć: «nienawidzę Polski», ale zawsze można powiedzieć: «nienawidzę Lecha Kaczyńskiego»”
(s. 252-253)
Choć Lech Kaczyński nie spełnia moich oczekiwań i nie ze wszystkimi jego pomysłami się zgadzam (vide np. jego poparcie dla parytetów czy poglądy na aborcję), to muszę stwierdzić, że jeśli przyszli Polacy będą dumni ze swojej polskości, pielęgnowania swoich tradycji, to wiele będą właśnie zawdzięczali Kaczyńskiemu i jego polityce historycznej, czy się to komu podoba, czy też nie. Mam też wrażenie, choć mogę się brutalnie mylić, że to właśnie w kancelarii prezydenta istnieje jakaś wizja polskości i Polski, o której mowa w przytoczonym na początku fragmencie. Albo chociaż cień takiej wizji. Stąd spostrzeżenie Rymkiewicza, mimo że może nieco wyjaskrawione, wydaje mi się trafne: Ataki na Kaczyńskiego, są w jakimś stopniu wyładowaniem wściekłości na Polskę.
Sam fakt afirmatywnych wypowiedzi Rymkiewicza na temat braci Kaczyńskich, a zwłaszcza Jarosława Kaczyńskiego - wystarczy przypomnieć jego słynny wywiad z Joanną Lichocką, zamieszczony w najnowszej książce, o ugryzieniu polskiego żubra w dupę – wyklucza go z tzw. „dobrego towarzystwa” i sytuuje na pozycji autsajdera. Notabene ciekawa jest ta stadność myślenia. Ileż to razy zdarzało mi się słyszeć negatywne, wręcz pełne nienawiści wypowiedzi o Kaczyńskich wygłaszane w mojej obecności z założeniem, że przecież nie mogę myśleć inaczej, no bo jakże to? Po prostu niemożliwe, bym miał inne zdanie. Nie chodzi już nawet o niechętny stosunek do obu polityków, ale o czarno-białą wizję świata, w której bracia są odpowiedzialni za wszelkie możliwe zło (ktoś już wpadł na pomysł, że przerabiają dzieci postkomunistów na mace?), a każda rzecz, którą robi np. Donald Tusk, to samo dobro.
Warto po „Rozmowy polskie w latach 1995-2008” sięgnąć także w kontekście zbliżającej się rocznicy Powstania Warszawskiego, które według autora znakomitego „Kinderszenen” stanowi wydarzenie na miarę chrztu Polski, a nawet jest „najważniejszym wydarzeniem w historii wszystkich Polaków. Ponieważ jest zakorzenione zarówno w romantyzmie, jak w myśli osiemnastowiecznej, zarówno w wielkich tradycjach I Rzeczpospolitej, jak w wielkich i krwawych tradycjach Polski Rozebranej. To jest wspólna własność wszystkich pokoleń Polaków” (s. 273). Tematyka powstania stanowi w tomie jeden z głównych wątków, a kluczowa w tym kontekście wydaje mi się zwłaszcza niezwykle interesująca rozmowa dla „Teologii Politycznej” zamykająca i podsumowująca całość zbioru. Z niej też pochodzi cytowany wyimek.
Zebranie w jednej książce wywiadów, jakie w przeciągu ponad dziesięciu lat poeta z Milanówka udzielił różnym dziennikarzom, ma tę zaletę, że pokazuje, jak zmieniało się w tym czasie spojrzenie autora zwłaszcza na sytuację Polski, na jej kondycję, na czyhające na nią zagrożenia. Są tutaj tony kasandryczne, są też fragmenty, w których autor patrzy na Polskę z optymizmem, nadzieją, wręcz twierdzi, że „Polska nigdy nie była tak szczęśliwa, jak jest teraz. (...) dostałem na starość tę wielką nagrodę – udało mi się kątem oka, przez małą chwilę, popatrzeć na Polskę, która będzie szczęśliwa” (s. 153).
Choć Polska, polskość, myśl o polskiej tradycji i historii dominują i przewijają się przez wszystkie wywiady, a taką właśnie tematykę sugeruje tytuł nawiązujący do „Rozmów polskich latem roku 1983”, to książka zawiera sporo ciekawych spostrzeżeń i przemyśleń autora na temat poezji, metafizyki, muzyki, literatury i historii czy historii literatury. Zajmująca pod tym względem jest w szczególności rozmowa z Bohdanem Pociejem, a przede wszystkim rozważania o trzech składnikach poezji doskonałej (śpiewności, wyobraźni igrającej z rzeczywistością i metafizyczności), od których się ona zaczyna. Gdyby je przyjąć za kryterium, co ze współczesnej poezji by się ostało?
Jarosław Marek Rymkiewicz, Rozmowy polskie w latach 1995-2008, Warszawa 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz