Wydaje się, że szykuje się bardzo dobra premiera. „Trailer”
filmu Terrence’a Malicka w każdym razie zapowiada dzieło na miarę Cienkiej
czerwonej linii czy Drzewa życia. Jak zwykle muzyka i obraz tworzą
niezapominalną atmosferę. Jeśli taki będzie cały film, to w lutym warto będzie
się wybrać na Ukryte życie. Recenzje z niektórych anglojęzycznych mediów katolickich są
entuzjastyczne.
poniedziałek, 30 grudnia 2019
sobota, 28 grudnia 2019
czwartek, 19 grudnia 2019
Jak Grzegorz Braun zaorał i posłów, i Tokarczuk
Polecam wszystkim znakomitą wypowiedź Grzegorza Brauna z
posiedzenia komisji kultury na temat noblistki i projektów uhonorowania jej przez
Sejm. Wypowiedź fachowa, merytoryczna i pokazująca, że krytyka ubóstwiania
Tokarczuk nie jest podyktowana zwykłą niechęcią do lewackiej pisarki. Przy
okazji pani Scheuring Wielgus nie straciła szansy do samozaorania się. A mogła
przecież milczeć lub wygłosić jedynie uwagi techniczne. Naprawdę warto obejrzeć
i posłuchać do samego końca.
poniedziałek, 16 grudnia 2019
Netflix bluźni, nie milczmy!
Pisałem już na swoim blogu o tym, że różne firmy dopuszczają
się wszelkiego rodzaju działań, które uderzają w Kościół katolicki i wiarę,
która jest nam droga. Wielu katolików i ogólnie chrześcijan nie podejmuje
żadnych inicjatyw w odpowiedzi, tak jakby wiara nie stanowiła dla nich nic
ważnego. Wielka sieć handlowa będzie eliminować z opisów odniesienia do Bożego
Narodzenia, będzie promować homoseksualizm i inne wynaturzenia, ale katolicy w
dalszym ciągu będą walić do jej sklepów drzwiami i oknami, tak jakby kawałek
tańszej świeczki, talerzyk wyprodukowany w Chinach czy wielki ekran telewizyjny
stanowiły większe dobro.
Od kilku dni narasta skandal wokół bluźnierczego filmu
dostępnego na platformie Netflixa, w którym nasz Pan przedstawiony jest jako
homoseksualista. Film wywołał protesty w Brazylii, gdzie złożono ponad milion
podpisów pod petycją sprzeciwiającą się udostępnianiu tego filmu. Produkcja
dostępna jest także w Polsce. Założę się, że Netflix nie ośmieliłby się na
zamieszczenie filmu obraźliwego dla muzułmanów. Tymczasem robi to w przypadku
chrześcijan i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Czy wyobrażacie sobie, że
ktoś w okolicach ważnego dla was święta, ktoś, kto może często korzysta z
waszej gościnności, zaczyna was obrażać i bluzgać, a wy mimo to w dalszym ciągu
go zapraszacie i pozwalacie przebywać w Waszym domu? Chyba to mało
prawdopodobne.
Dlatego zachęcam tych, którzy mają wykupiony abonament w Netflix’ie
do protestu, a najlepiej rezygnacji z ich usług. Naprawdę nie warto płacić tym,
którzy nas obrażają. Nie milczmy, nie bądźmy obojętni. Chyba bardziej kochamy
naszego Pana, który oddał za nas życie niż możliwość obejrzenia paru fajnych
filmów na platformie, która nas nie szanuje i której chodzi jedynie o nasze
pieniądze? Oni Go obrażają w dniu Jego święta! Więcej o całej sprawie i petycji można przeczytać m.in. na portalu „Frondy”.
piątek, 13 grudnia 2019
Czuły barbarzyńca i licencja na zabijanie
Chyba każdy zdrowo myślący człowiek nie przestanie się
dziwić, jak różnej maści „postępowe” lewactwo łączy to wszystko w swojej
głowie, jak pracują ich zwoje mózgowe? Oto z jednej strony ogromna czułość dla
wszelkiej maści stworzonek: kotków, piesków, dzików, krówek, świnek, a nawet
żuczków, a z drugiej bezwzględne domaganie się nieograniczonego prawa do
mordowania najniewinniejszych i najbardziej bezbronnych ze wszystkich stworzeń:
nienarodzonych dzieci.
Co gorsza dyskusja z nimi nie ma z reguły sensu. Do nich nie
docierają żadne argumenty racjonalne, logiczne. To jest myślenie magiczne. Nie
trzeba naprawdę posługiwać się racjami religijnymi, by udowodnić, że zabijanie
nienarodzonych, zwane eufemistycznie „aborcją”, powinno być zakazane. Na moim
blogu przytoczyłem kiedyś argumenty Petera Kreefta, który posługuje się zasadą
niesprzeczności i klasycznym rozumowaniem zgodnym z prawami logiki. Tylko tyle:
zdrowa logika. Ale ich się to nie chwyta.
Zwolennicy mordowania nienarodzonych dzieci będą mówić wbrew
wszelkiej logice, że do chwili narodzin dziecko nie jest człowiekiem. Ani
zdjęcia USG, ani próby przekonania ich logiczną argumentacją nie odnoszą
skutku. W ich świecie człowiek staje się w magiczny sposób człowiekiem, gdy się
urodzi, nie gdy się pocznie.
Ostatnio popis daje m.in. europosłanka Spurek, która popiera
organizację „Aborcja bez granic”. Ta sama pani, która użala się nad
„gwałconymi” krówkami i innymi stworzonkami, nie ma serca dla bezbronnych
dzieci, których jedyną „winą” jest to, że się poczęły. Nieważne, że one też
czują ból. Ważne są „prawa kobiet”!
Tak oto Europa stacza się w wieki ciemne, w których rządzi
zabobon i myślenie magiczne. Tak oto Europę i cywilizację zachodnią stworzoną
przez Kościół katolicki opanowują powoli czuli barbarzyńcy, którzy z zimną
krwią skazują na śmierć tysiące niewinnych istnień.
środa, 11 grudnia 2019
Dlaczego Tokarczuk dostała Nobla, czyli: „How dare you?!”
Najpierw próbowałem wysłuchać odczytu naszej noblistki, ale
ponieważ szybko się znudziłem, postanowiłem przeczytać. To również wymagało ode
mnie dużego samozaparcia. Wykład, jaki wygłosiła pani Olga Tokarczuk przekonał
mnie tylko o tym, że skoro nie mam czasu na wiele książek, które chciałbym
przeczytać, to szkoda mojego czasu na pisarstwo naszej sławy.
Od samego początku tej lektury towarzyszyło mi poczucie
ogromnego banału i świadomość, że skądś to już wszystko znamy. Odczyt Tokarczuk
brzmi po prostu jak dobrze napisane wypracowanie zdolnej uczennicy szkoły
średniej („mundurek” Tokarczuk i to wężowisko na głowie bardzo kojarzy ją z
nastolatką, która jest zbuntowana, ale i grzeczna zarazem). Nie ma w tym
wypracowaniu żadnej odkrywczej myśli, za to sporo z myśli cudzych, które
autorka doprowadziła do banału. Jak na przykład: „Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć i
umiera”. Albo jakże „odkrywcze”: „Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy”
(na dodatek w tekście to zdanie jest wyróżnione).
Różnica między
wypracowaniem nastolatki a Tokarczuk jest może przede wszystkim taka, że
prymusi szkolni zaznaczają w swoich pracach cytaty. Olga Tokarczuk wchłonęła te
cytaty jak gąbka i stały się one częścią jej osobowości. Co gorsza te cytaty
trywializuje tak, że tracą one swą oryginalność. Te powyższe myśli czytaliśmy
przecież już gdzie indziej, ale wówczas brzmiały one odkrywczo i
kontrowersyjnie, tutaj jedynie banalnie. Nawet opowiedziana na samym początku historyjka
o radiu z „zielonym okiem” wydaje się brzmieć bardzo znajomo.
Są tutaj też myśli
mocno wątpliwe, słyszane już setki razy („Piszę fikcję, ale nigdy nie jest to
coś wyssanego z palca. Kiedy piszę, muszę wszystko czuć wewnątrz mnie
samej...”!) lub po prostu nieprawdziwe. Oto na przykład autorka stwierdza: „Coś
jest ze światem nie tak. To poczucie zarezerwowane kiedyś tylko dla
neurotycznych poetów, dziś staje się epidemią nieokreśloności, sączącym się
zewsząd niepokojem”. Trudno chyba o większą bzdurę (ponownie pierwsze zdanie
tego cytatu jest w oryginale wyróżnione). Domyślam się tylko, że kiedy
Chesterton na początku wieku pisał swoje What’s Wrong with the World, to
ten trzeźwo myślący człowiek był takim „neurotycznym poetą”!
Innym przykładem
nonsensów w tym tekście, wytkniętym zresztą Tokarczuk w prześmiewczym
streszczeniu przez jednego z blogerów, są jej dywagacje o gatunkach
literackich. Tego by nie napisał już chyba żaden średnio rozgarnięty polonista,
choć może mogłoby się to przydarzyć mało oczytanej uczennicy szkoły średniej.
Dołóżmy jeszcze głupstwa autorki o tym, jak to wyprawa
Kolumba doprowadziła do zmian klimatycznych, a tym samym do brzemiennych w
skutki wydarzeń historycznych, oraz o tym, jak to jesteśmy częścią jednej,
połączonej ze sobą całości i mamy w zasadzie kompletny obraz – autorka to taka
nasza nieco bardziej „wyrafinowana” wersja Grety Thunberg. Dlatego
stwierdziłem, że możemy spokojnie odrzucić teorie spiskowe, jakoby to jury
nagrody Nobla postanowiło dokopać Polsce, a zwłaszcza PiS-owi. Im się po prostu
spodobało to, co ona pisze, bo ona mówi to samo, co Greta. A i ojcowie synodu
amazońskiego, gdyby zorganizowali go po przyznaniu nagrody Nobla, być może
cytowaliby w swoim dokumencie roboczym albo końcowym Olgę Tokarczuk.
To wszystko świadczy o jednym: Tokarczuk idzie z Duchem
Czasu i dlatego, gdy minie nasza żałosna epoka, nikt jej czytać nie będzie.
Smutne jest jedynie to, że nagroda Nobla nada jej głosowi na jakiś czas wagi
autorytetu i każda bzdura wypowiedziana o Polsce (o jej antysemityzmie i kolonializmie)
będzie słuchana przez świat z nabożnym namaszczeniem. Dlatego też nie będę
skakać z radości – jak niektórzy skądinąd trzeźwo oceniający tę twórczość
prawicowi krytycy – z powodu Nobla dla Tokarczuk. To raczej nieszczęście.
Krótkotrwałe, ale jednak. No i żal tych dzieci, które będą musiały ją
obowiązkowo w szkole czytać.
wtorek, 10 grudnia 2019
Ban od Tokarczuk jako wyróżnienie
Na „tłiterze” ogromna ekscytacja. Kolejni użytkownicy tego
medium chwalą się banem od Tokarczuk. Zabawne jest to, że wielu z nich
twierdzi, że nawet nie zamieścili ani jednego komentarza pod wpisem pisarki.
Takie byłoby to z jej strony (lub administratora jej konta) znajdowanie „punktów
widzenia, które nie są ani widoczne, ani oczywiste”. Lepiej niemiłe sercu głosy
zagłuszyć, zablokować.
Hm... A może ona potem chce je „znaleźć”, gdy już nie będą „ani widoczne, ani oczywiste”?
poniedziałek, 9 grudnia 2019
Subskrybuj:
Posty (Atom)