Nie mam telewizji już od ponad 20 lat. Jak pisałem w jednym
z poprzednich wpisów, moje zetknięcia z telewizją kablową lub satelitarną
utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu, że telewizja nie jest mi do szczęścia
niezbędnie potrzebna. Śledzę natomiast z dużym zainteresowaniem rozwój
telewizji internetowych (także z dużym niepokojem – wziąwszy pod uwagę niedawne
próby ocenzurowania niezależnych stacji przy milczeniu przedstawicieli rządu).
Jest w tych niezależnych produkcjach naprawdę coraz więcej
ciekawych programów i – jeśli korporacyjni cenzorzy nie dopną swego – będzie
pewnie jeszcze większy ich wybór. Pojawiają się nie tylko nowe internetowe
platformy telewizyjne, ale także nowi niezależni prezenterzy, którzy „nadają”
swoje programy niezależnie od linii programowych tej czy innej redakcji.
Jednym z grzechów głównych tych produkcji jest chyba przede
wszystkim to, że wiele z tych materiałów jest dość długich. Gdybym chciał na
przykład obejrzeć wszystkie interesujące pojawiające się filmy, audycje i
wywiady w całości, to musiałbym za każdym razem spędzić niemal cały dzień przed
ekranem komputera, a akurat od tego próbowałem się wyzwolić, kiedy pozbyłem się
dostępu do telewizji. To pewnie też swego rodzaju zachłyśnięcie się
możliwościami, jakie daje Internet i nie dotyczy to jedynie produkcji polskich
– to samo dzieje się na rynku anglojęzycznym, który staram się śledzić w
wydaniu amerykańskim.
Z drugiej strony zaletą tych programów jest to, że
prowadzący pozwala swojemu gościowi się „wygadać”, nie przerywając mu – co jest
cenne zwłaszcza wówczas, gdy rozmówca ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia
i robi to w sposób zajmujący. A poza tym programów tych nie trzeba oglądać o
określonej godzinie (chyba że chce się oglądać jakąś audycję na żywo, bo jest
szybką reakcją na aktualny problem) i można je zobaczyć o dogodnej porze, a
nawet oglądać je fragmentami.
Nie zmienia to faktu, że przydałoby się więcej materiałów krótkich
– takich, jak na przykład prezentowany na moim blogu kilka razy „Vortex”
Michaela Vorisa, który z reguły ma nie więcej niż 15 minut, a przeciętnie
pewnie mniej niż 10. Osobiście chętnie na przykład obejrzałbym serię takich
krótkich, „szybkich” recenzji książkowych, które dałyby mi dawkę informacji o
interesujących publikacjach.
Druga rzecz, która w tych niezależnych audycjach się pojawia
i rozwija, oprócz „gadających głów”, to filmy dokumentalne i reportaże. I na
jedną z takich produkcji, którą można znaleźć na portalu „wSensie.tv” i która została
zrealizowana niedawno, chciałbym po tym przydługim wstępie zwrócić uwagę.
Wprawdzie nie wszystko jest tutaj dla mnie jasne, ale sam materiał jest bardzo
ciekawy i warty obejrzenia. Może więc dla odmiany, zamiast oglądać telewizję,
warto wyłączyć odbiornik i włączyć komputer, by zobaczyć reportaż „Rajmund Gąsiorek: Dziś spłacam dług wdzięczności”.
Sam materiał jest bardzo ciekawy i warty obejrzenia? Dlaczego? Pan Gąsiorek to człowiek sukcesu i milioner. Ma ponad 3000 hektarów ziemi, zatrudnia 500 osób, posiada kilkaset tysięcy norek i kilkaset krów. Ma także 15 najlepszych na świecie ciągników firmy Fendt (cena jednego to blisko 1 mln zł). Tymczasem, na filmie widzimy zapłakanego Gąsiorka, ok. 30 pracowników, ok. 80 krów, stare chlewy i nudne zdjęcia z drona. A gdzie jest jego rodzina: żona, dzieci, wnuczki? Polecam się dokształcić:
OdpowiedzUsuńhttp://wrzesnia.info.pl/artykul/dorobilem-sie-gospodarstwa-o-jakim-nawet-nie-marzylem-rajmund-gasiorek-o-swoim-imperium
Dziękuję za informację. W tekście wyraźnie napisałem, że "nie wszystko jest tutaj dla mnie jasne". Nie napisałem też, że materiał jest "rewelacyjny" czy "wyczerpujący", ale "bardzo ciekawy" - coś, co chciałbym oglądać w niezależnych produkcjach częściej.
UsuńCo do zdjęć z drona czy starych chlewów, to mam wystarczająco bogatą wyobraźnię, by z informacji podanych w filmiku domyślić się, że to jest tylko część gospodarstwa czy firmy pana Gąsiorka (widać też zresztą nowoczesne silosy - jak się domyślam, bo się na tym nie znam).
Tekst z linku dostarcza więcej informacji obyczajowych, także tych mniej sympatycznych, i trochę więcej szczegółów o samym panu Gąsiorku.
Swoją drogą nie miałbym nic przeciwko temu, by zobaczyć inny filmik prezentujący tego człowieka w innym świetle.
Rajmund Gąsiorek to największy polski hodowca zwierząt futerkowych i filantrop. Wiem bo znam jego syna i miałem okazję spotkać się z nimi w Poznaniu. Gąsiorek inwestuje, zarabia, zatrudnia i ma serce dla dzieci. Poniżej filmik prezentujący tego człowieka w innym świetle:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=uKoZjn1c3iU