Muszę przyznać, że z pewnym rozbawieniem obserwuję reakcje
różnych krytyków, dziennikarzy, a nawet polityków po premierze filmu Patryka
Vegi „Polityka”. Już zajawki tego filmu wyglądały źle, a co dopiero cały film.
Z drugiej strony jest w tym też pewna przykrość, bo kiedyś
byłem fanem „Pitbulla”. Kiedy odkryłem, że istnieje telewizyjny serial,
obejrzałem wszystkie odcinki. W tamtych czasach to była rewelacja. Niestety
kolejne filmy Vegi były coraz gorsze.
„Służby specjalne”, którymi niegdyś się ekscytowano obejrzałem
z pewnym niesmakiem, doceniając wprawdzie niektóre wątki, czy pomysły. Serial
nawet mnie nie kusił. Kolejne kinowe „Pitbulle” i te jakieś tam „Kobiety mafii”
czy jakkolwiek to się nazywało były już coraz gorsze, łącznie z tym, który
zrobił Pasikowski. Tego po prostu nie dawało się oglądać. Pamiętam, jak po
pierwszych minutach jednego z nich miałem ochotę po prostu wyłączyć ekran
(chyba nawet o tym już na swoim blogu pisałem), wytrwałem do końca jedynie
dlatego, że za ten badziew zapłaciłem. „Botoks” widziałem tylko we fragmentach
i to mi wystarczyło. Scena, w której pogotowie przyjechało do kobiety
kopulującej z psem, była szczytem wszystkiego i nie miałem ochoty na więcej.
Zaiste Stanisław Michalkiewicz miał rację określając wizje świata, jakie tego
typu produkcje pokazują, „panświnizmem”.
Można powiedzieć, że w zasadzie spojrzenie na świat, jakie
nam przedstawiają Vega, Pasikowski czy Smarzowski, niewiele się różni. Owszem,
Smarzowski i Pasikowski są w stanie zrobić dobry film (nie wiem, czy jeszcze
jest Vega) i gdyby tylko ich ktoś utemperował i wyrzucił na zbity pysk za
drzwi, dopóki nie przyniosą dobrego scenariusza, to może, może... Tymczasem
recepta na robione przez nich filmy jest prosta jak konstrukcja cepa, co
najwyżej w jakichś porywach jak konstrukcja kałasznikowa. Trzeba po prostu wrzucić
do gara jak najwięcej wulgaryzmów i wymieszać to z ekskrementami. Można
dorzucić parę prezerwatyw i tego nieszczęsnego wilczura złączonego z jakąś
damą. Ewentualnie jakiś szczeniacki wątek miłosny.
Tak, tak – tak nisko swą publiczność oceniają ci panowie. Ja
na szczęście do niej już od dawna nie należę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz