Jest coś niebywale smutnego w starych poniemieckich kamienicach. Zaniedbane, otoczone często brzydkimi PRL-owskimi blokami, sterczą jak poranione kikuty, sprawiając przygnębiające wrażenie. Wypruto z nich starą treść i wrzucono nową, która niezupełnie do nich pasuje. Takie same zresztą wrażenie towarzyszyło mi swego czasu w Wilnie.
Te kamienice, niektóre z nich niezwykle piękne, oryginalne, mówią do mnie językiem, którego nie rozumiem.
Nie, nie zamierzam użalać się nad Niemcami. Sami sobie winni.
Pomyśleć jednak, że (gdybym w innych okolicznościach, w innej wersji historii się w ogóle urodził) mógłbym chodzić dziś ulicami Lwowa czy Stanisławowa, mówić po polsku z innym akcentem, mieć kolegów Ukraińców, Łemków, może Żydów i wcale by mnie to nie dziwiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz