Muszę przyznać, że nie żałuję swojej decyzji, by zagłosować
na Konfederację w ostatnich wyborach. W dalszym ciągu nie oddałbym głosu na
niektórych z polityków tej koalicji, ale wnieśli oni świeży powiew do Sejmu. Ktoś
wreszcie mówi raz lepiej, raz gorzej jak prawdziwa prawica, broniąc takich
wartości, jak wolność, rodzina, własność, tradycja.
Konfederacja dba o to, by relacje z ich działań ukazywały
się w sieci i dzięki temu każdy, kto miał jakieś wątpliwości, może się zorientować dość dobrze, że nie mamy do
czynienia z żadnymi „ruskimi agentami” czy „ekstremistami”, ale po prostu z
formacją konserwatywną (mniejsza teraz o definicje, co tak naprawdę oznacza
konserwatyzm). Polsce potrzebne jest ugrupowanie, które będzie jednocześnie i
eurosceptyczne, i będzie bronić podstawowych wolności.
Z Konfederatów moim zdaniem wybija się Grzegorz Braun, który
może czasami się zapędza w zbyt długie dywagacje, ale potrafi też sobie z tym
radzić, zwłaszcza, gdy jest ograniczony czasem. Jego wypowiedzi są wówczas nie
tylko merytoryczne, ale i też wybijają się piękną polszczyzną. Przy okazji
swoją wiedzą może zgasić niejednego oponenta. Trochę szkoda, że ucierpi na tym sztuka
dokumentu, bo chyba posłowanie nie pozostawia znanemu reżyserowi za dużo czasu
na robienie kolejnych filmów.
PiS robi błąd, gdy zastrzega się, że z Konfederacją koalicja jest wykluczona. Już za cztery lata być może będzie musiał się zmierzyć z taką opcją. Co zrobi wówczas? Aliansów z PSL, w którym znaleźli się też byli posłowie PO, raczej im elektorat nie wybaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz