Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiły się kpiny z
prezydenta Dudy z powodu jego znajomości języka angielskiego. Nagranie z
jakiegoś spotkania – mniejsza teraz o które spotkanie chodzi – spotkało się z drwiącymi
komentarzami zwolenników Konfederacji i dziennikarza, który wspiera tę partię
medialnie. Rozumiem, że taka reakcja jest próbą propagandowego zdyskredytowania
urzędującego prezydenta i jakąś odpowiedzią na ataki na Konfederację, której
zarzuca się bycie „ruską agenturą”.
Nawet jeśli przyjmiemy, że w ustach niektórych „ruska
agentura” to tak naprawdę skrót myślowy, który oznacza, że działania
Konfederacji de facto sprzyjają Rosji, to w większości przypadków szermujący
tym argumentem wydają się naprawdę sądzić, że mamy do czynienia z ruskimi
szpiegami. Wspomniałem już w jednym ze swoich poprzednich wpisów, że skądinąd
inteligentni ludzie wydają się naprawdę wierzyć w to, iż np. Grzegorz Braun
jest „ruskim agentem”, a sam fakt przebywania na terenie Rosji w trakcie
robienia filmów ma ten fakt potwierdzać. Ba! Oni wręcz twierdzą, że świetne
kino dokumentalne Brauna, które obnaża zarówno system komunistyczny, jak i
postsowiecki w Rosji, jest tak naprawdę „legendowaniem agenta”!
Tak oto siermiężna propaganda, która uwłacza inteligencji
przeciętnego wyborcy i której celem jest zdyskredytowanie konkurencji PiS-u,
która może odebrać mu część konserwatywnego elektoratu, mającego dość
niepoważnego traktowania pryncypiów, uderzyła niektórym na mózg.
Oczywiście kpiny z umiejętności językowych Dudy nie tylko są
reakcją na bzdurny (ale i też poważny) zarzut agenturalności Konfederacji. To
także rozwijająca się kampania prezydencka. Tyle tylko, że oczekiwałbym od
zwolenników Konfederacji czegoś lepszego. Nabijanie się z czyichś umiejętności
językowych jest po prostu nędzne. Chyba większość polskich polityków nie mówi
za dobrze po angielsku, a ci, którzy mówią, robią to z błędami. Chciałoby się,
aby ich znajomość obcych języków była lepsza, ale jest jak jest. To może uderzyć
rykoszetem w samą Konfederację, gdyż ich kandydat mówi wprawdzie po angielsku,
ale i jego angielszczyzna pozostawia wiele do życzenia. Jeśli ktoś ma
wątpliwości, a wykazuje się świetną albo chociaż przeciętną znajomością tego
języka, niech sobie znajdzie w sieci nagrania, na których Bosak w nim mówi (nie
ma tego za wiele). Jeśli to jest świetna znajomość języka obcego, to ja jestem
Szekspirem.
Photo by Kyle Glenn on Unsplash
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz