Polska kramarka bluzga w europarlamencie. Ale i tu, w naszej
Polszcze, też nie brak mikroelementu na wysokich urzędach.
Partyjka, którą wypromowali banksterzy albo inni sponsorzy
nieżyczliwi naszej Ojczyźnie, zdaje się sypać. I pewnie trochę to jeszcze
potrwa, nim macherzy zakulisowych rozgrywek nie wyciągną z kapelusza jakiegoś
innego królika. Chyba będzie im nieco trudno, bo i tym razem już musieli mieć
pod górkę i nie bardzo z czego wybierać, skoro złożyli taki kabaret, który co
rusz wzbudza salwy śmiechu w gawiedzi. „Polski Kennedy” okazał się lepszym
komikiem od Jasia Fasoli. Ale jego partyjni koledzy i koleżanki są nie gorsi, a
wręcz zdają się prześcigać, kto da lepszy popis.
Tym razem towarzystwo się pokłóciło. Jedna z
„wybitniejszych” polityczek tego cyrku opuściła „partię”, zaraz za nią poszła
druga. Już nie pamiętam, czy to „Asia”, a może „Basia” „pierdo...ła drzwiami”,
a to dlatego, że Piotrek lub inny Krzysiek próbowali być „brutalni” – no bo
„taka jest brutalna polityka” – i odmówili jej występów na ich własnej,
wewnętrznej kabaretowej scenie. Cóż się zatem dziwić, że ta błyskotliwa „dama”
bluzgnęła, prawda?
Ale to w sumie amatorzy. Inny, profesjonalista w aktorskim
zawodzie, który co jakiś czas się popisuje kabotyńskimi komentarzami, choć
lepiej by było, aby milczał i tylko grał, bo to mu najlepiej wychodzi, biadoli,
że młodzież głosuje „za systemem bolszewickim”. No i dusi się biedaczyna w
naszym kraju.
Może niech pójdzie i zapali znicz na grobie czerwonoarmisty
albo gen. Jaruzelskiego (dla którego święty przecież odprawiłby Mszę) albo
przytuli się do Putina (który z pewnością zrobi to samo w odwecie szczerze, nie
grając), a nuż mu te czarne myśli wyparują i przypomni sobie jakąś wesołą
rosyjską czastuszkę? A wówczas może i hołubca albo kazaczoka zaraz wywinie, a i
flaszeczkę czegoś mocniejszego obali i humor od razu się poprawi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz