czwartek, 10 maja 2018

Z życia mikrobów XXIII – Kramarki, kabotyni i inne przykłady „drobniejszego płazu”


Polska kramarka bluzga w europarlamencie. Ale i tu, w naszej Polszcze, też nie brak mikroelementu na wysokich urzędach.


Partyjka, którą wypromowali banksterzy albo inni sponsorzy nieżyczliwi naszej Ojczyźnie, zdaje się sypać. I pewnie trochę to jeszcze potrwa, nim macherzy zakulisowych rozgrywek nie wyciągną z kapelusza jakiegoś innego królika. Chyba będzie im nieco trudno, bo i tym razem już musieli mieć pod górkę i nie bardzo z czego wybierać, skoro złożyli taki kabaret, który co rusz wzbudza salwy śmiechu w gawiedzi. „Polski Kennedy” okazał się lepszym komikiem od Jasia Fasoli. Ale jego partyjni koledzy i koleżanki są nie gorsi, a wręcz zdają się prześcigać, kto da lepszy popis.


Tym razem towarzystwo się pokłóciło. Jedna z „wybitniejszych” polityczek tego cyrku opuściła „partię”, zaraz za nią poszła druga. Już nie pamiętam, czy to „Asia”, a może „Basia” „pierdo...ła drzwiami”, a to dlatego, że Piotrek lub inny Krzysiek próbowali być „brutalni” – no bo „taka jest brutalna polityka” – i odmówili jej występów na ich własnej, wewnętrznej kabaretowej scenie. Cóż się zatem dziwić, że ta błyskotliwa „dama” bluzgnęła, prawda?


Ale to w sumie amatorzy. Inny, profesjonalista w aktorskim zawodzie, który co jakiś czas się popisuje kabotyńskimi komentarzami, choć lepiej by było, aby milczał i tylko grał, bo to mu najlepiej wychodzi, biadoli, że młodzież głosuje „za systemem bolszewickim”. No i dusi się biedaczyna w naszym kraju.


Może niech pójdzie i zapali znicz na grobie czerwonoarmisty albo gen. Jaruzelskiego (dla którego święty przecież odprawiłby Mszę) albo przytuli się do Putina (który z pewnością zrobi to samo w odwecie szczerze, nie grając), a nuż mu te czarne myśli wyparują i przypomni sobie jakąś wesołą rosyjską czastuszkę? A wówczas może i hołubca albo kazaczoka zaraz wywinie, a i flaszeczkę czegoś mocniejszego obali i humor od razu się poprawi!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz