Wyobraźmy sobie taką sytuację z filmu science-fiction: oto
statek kosmiczny, na którego pokładzie znajdują się badacze i naukowcy, po
nawiązaniu kontaktu ląduje na odległej planecie, którą odkryto na obrzeżach
znanego wszechświata.
Planetę zamieszkują istoty inteligentne, które stworzyły
dość rozwiniętą cywilizację i właśnie zaczynają powoli eksplorować kosmos. Pod
tym ostatnim względem cywilizacja ta jest jeszcze nieco zacofana, a to dlatego,
że nie potrafi pokonać bariery prędkości światła. Rozwija się jednak
błyskawicznie, osiągnięcia w dziedzinie komunikacji, medycyny, technologii i
ogólnie nauki, jak na ten etap rozwoju, są dość imponujące.
Naukowcy ze statku kosmicznego powoli poznają ten nowy
świat. Interesuje ich oczywiście wszystko – geologia, geografia, fauna i flora,
zjawiska atmosferyczne, ale najbardziej zamieszkujący tę planetę obcy i ich
kultura i cywilizacja.
Po jakimś czasie, kiedy badaczom udaje się opanować kilka
najbardziej dominujących języków w tym nowym świecie i zagłębić w zapisy
dotyczące przeszłości i teraźniejszości, eksploratorzy przeżywają swoisty szok
poznawczy. Otóż okazuje się, że cywilizacja, którą badają, jest w stosunku do
swojego rozwoju technicznego pod względem moralnym znacznie zacofana. Stopniowo
i z przerażeniem załoga misji międzyplanetarnej odkrywa zadziwiające
barbarzyńskie praktyki, które w tych rozwiniętych społeczeństwach chronione i
sankcjonowane są odpowiednimi ustawami. Ba! Ogólnoplanetarne zgromadzenia
obcych wręcz domagają się respektowania tych praktyk, a nawet karzą tych,
którzy się im przeciwstawiają.
Zdumiewający jest także dla załogi statku fakt, że te
barbarzyńskie obyczaje, których ofiarą padają niewinne i bezbronne istoty
zamieszkujące tę planetę, były niegdyś w rzeczywistości... zabronione. Tak więc
wraz z rozwojem techniki nastąpił regres moralny. Co gorsza, właśnie ten rozwój
nowoczesnej, jak na ten etap, techniki i nauki z racjonalnego punktu widzenia
powinien potwierdzić wręcz te zasady moralne, które obcy w jakimś obłędzie
odrzucają. Jakby byli całkowicie ślepi na to, co nauka mówi im o nich samych,
jako istotach inteligentnych. Oni nawet uważają, że ten regres to w
rzeczywistości progres!
Badacze misji kosmicznej stają przed dylematem: nie
ingerować w rozwój, czy raczej zacofanie, jakie zapanowało na tej planecie czy
też ingerować, by ocalić niewinne istoty, które masowo są na niej zabijane.
Wysyłają raport specjalny na swoją rodzimą planetę i czekają na decezyję.
Scenariusz filmu fantastycznego? Science-fiction? Skądże! Wystarczy
rozejrzeć się dookoła. Żyjemy w prawdziwych wiekach ciemnych. Świat ogarnął
jakiś obłęd, który trudno jest wytłumaczyć racjonalnie, jeśli nie uwzględni się
czynnika diabolicznego.
Jak to bowiem wytłumaczyć, że w XXI wieku, przy tak ogromnym
rozwoju nauk medycznych, rozwoju psychologii i psychiatrii, metod leczenia
zaburzeń psychicznych, może się szerzyć taki zabobon, jakim jest ideologia
gender?! Że nauczyciele akademiccy, którzy ośmielą się ten zabobon krytykować,
mogą utracić pracę i dostać wilczy bilet?
Jak to wytłumaczyć, że nawet małe dzieci okalecza się w imię
tej szalonej ideologii, że chłopców przebiera się w sukienki, a dziewczynki w
chłopięce ubranka?
Jak to wyjaśnić, że po wiekach doświadczeń i udokumentowanej
historii, doszliśmy do etapu, na którym rozbija się tradycyjną rodzinę,
zrównując z nią związki homoseksualne, a nawet propagując możliwość związków
poligamicznych, nie zważając na to, że osłabia się w ten sposób, a nawet wręcz
niszczy podstawy każdego zdrowego społeczeństwa? Czy naprawdę historia niczego
nie uczy, jeśli już w ogóle nie uwzględnia się kwestii moralnych?
Jak to uzasadnić, że w cywilizacji, w której dzięki
osiągnięciom nauki, można udokumentować rozwój życia ludzkiego praktycznie od
chwili poczęcia do samych narodzin, propaguje się i wciela w życie prawo do
mordowania najniewinniejszych z niewinnych istot ludzkich, jakim jest prawo do
aborcji, a nawet argumentuje się, że jest to podstawowe prawo kobiety??!
Jak to w ogóle zrozumieć, że w tej samej cywilizacji, w której
lamentuje się nad rozdzielaniem dzieci od rodzin nielegalnych imigrantów,
jednocześnie z kieszeni podatnika finansuje się handel żywym towarem, jakim
jest in vitro, a tego rodzaju pomysły popierają nawet politycy uważający się za
szanujących Prawo Boże konserwatystów?
Jak to pojąć, że w tej cywilizacji, w której postęp w
naukach medycznych umożliwia podtrzymywanie przy życiu osób, które jeszcze
kilkadziesiąt lat temu byłby skazane na śmierć – i to zarówno tzw.
„wcześniaków”, jak i osoby w wieku podeszłym – jednocześnie jako prawo uchwala
się eutanazję, czyli wspomagane samobójstwo, a pomocnikiem Tantosa staje się
lekarz, czyli ten, który życie powinien ratować?
Smród siarki czuć aż nadto wyraźnie. Kiedy świat się
opamięta? Czy jeszcze wróci do rozumu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz