Niewątpliwym sukcesem Grzegorza Schetyny jest wejście do
Sejmu komunistów. Najpierw zostali oni wprowadzeni dzięki liderowi PO na
brukselskie salony (ciekawe za co taka nagroda?), a następnie fakt ten bez
wątpienia umożliwił im powrót do Sejmu. Sam powrót tych ludzi do polityki po
czterech latach nieobecności jest policzkiem wymierzonym pokoleniom Polaków
walczących z komuną, tak jak były nim zarówno pozostawanie ich przy władzy, jak
i możliwość kandydowania do Sejmu i Senatu po roku 1989.
Drugim niewątpliwym sukcesem Grzegorza Schetyny jest
wprowadzenie do Sejmu pani, której imienia tutaj nie wymienię, a której
zachowanie zasługuje na określenie jej najgorszymi epitetami. Założenie jest z
pewnością takie, iż pani ta będzie nowym „Sztukmistrzem z Lublina” w spódnicy i
podobnie jak on będzie psuć atmosferę polskiego życia politycznego, paląc koty
i dążąc jednocześnie do sprowokowania Jarosława Kaczyńskiego albo innych
członków jego partii do jakiejś gwałtownej reakcji. Świadczy to niestety jak
najgorzej o liderze PO, bo mógł po prostu ją ze swojej listy usunąć, a więc
ponosi także odpowiedzialność za to, co będzie się działo.
Wybór tej pani do Sejmu również świadczy jak najgorzej o
wyborcach, którzy oddali na nią swój głos. Jakże bowiem trzeba być zaślepionym
w swej nienawiści, by zagłosować na kogoś, kto nie ma elementarnego poczucia
wstydu i godności, nie mówiąc już o szacunku dla drugiego człowieka i majestatu
śmierci?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz