Wczoraj zmarł Władmir Bukowski. Do tej pory pamiętam, jakie
wrażenie wywarła na mnie jego książka I powraca wiatr..., której
podziemne wydanie wciąż mam wśród swoich zbiorów. Jest to w zasadzie reprint
drobną czcionką publikacji wydawnictwa „Polonia”, który wydało w Polsce z kolei
wydawnictwo „Antyk”.
Pamiętam kilka scen z tej książki, m.in. próby zapalenia
papierosa w celi, kiedy Bukowski nie miał zapałek i usiłował dostać się do
żarówki pod sufitem. A także inną – budowanie w myślach zamku z wieloma komnatami.
Myśląc o tym słynnym antykomuniście, który wykorzystał
moment i w roku 1992, po swoim powrocie do Rosji, zeskanował dokumenty Komitetu
Centralnego, które między innymi obnażały kłamstwa Jaruzelskiego na temat stanu
wojennego, wziąłem z półki i zacząłem przeglądać kieszonkowe podziemne wydanie
jego wspomnień. Zauważyłem jeden fragment, który z jakiegoś powodu musiał mnie
wówczas przed wielu laty zafascynować lub zafrapować, bo zaznaczyłem go
ołówkiem:
„Być samemu – to ogromna odpowiedzialność. Człowiek
przyparty do muru uświadamia sobie: „Ja – to lud, ja – to naród, ja – to
partia, ja – to klasa; nie ma niczego innego”. Nie może poświęcić części
siebie, nie może rozdzielić się, rozpaść a jednak żyć nadal. Nie ma już dokąd
się cofać i instynkt samozachowawczy skłania go do skrajności – przedkłada
śmierć fizyczną nad śmierć duchową.
I – zadziwiająca rzecz – broniąc swej jednolitości broni
jednocześnie swego ludu, swej klasy czy partii. Tacy właśnie ludzie wywalczają
prawo do życia dla swojego środowiska, chociaż możliwe, że w ogóle o nim nie
myślą.
– Dlaczego ja? – pyta sam siebie każdy w tłumie. – Sam
niczego nie zdziałam.
I wszyscy przepadają.
– Jeśli nie ja, to kto? – pyta sam siebie człowiek przyparty
do muru. I ratuje wszystkich.
W ten sposób człowiek zaczyna budować swój zamek” (I
powraca wiatr..., tłum. Andrzej Mietkowski).
Może kiedyś znajdę czas, by I powraca wiatr... przeczytać raz
jeszcze, może wówczas przypomnę sobie, dlaczego akurat tylko ten fragment
zaznaczyłem w całej książce.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz