czwartek, 30 kwietnia 2009
Zdarzenia: cisza (wcale nie nareszcie)
Od kilku dni na moim balkonie panuje cisza (jeśli, oczywiście, nie liczyć hałasu z ulicy). Najpierw wróbelki szalały „like there is no tomorrow”. Potem w ich dziobkach pojawiły się elementy „umeblowania” wspólnego bez wątpienia gniazdka... Chociaż... zaraz... chyba jednak wróbelki były bardziej zapobiegawcze niż mądrzejszy ponoć od nich gatunek dwunogów i jednocześnie szalały, i mościły gniazdko dla swych pociech. Tak mi się przynajmniej teraz przypomina. Nie głupie te pierzaste stworzonka. I kto to wymyślił z tym „ptasim móżdżkiem”?
Hmm... chyba mi ich brakuje. No tak, ale mają teraz poważniejsze sprawy na głowie. A w przyszłym roku raczej się już nie spotkamy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz