Muzyka i kompozycje Jacaszka są całe z ziemskich westchnień, frasunków, wzdychań, szeptów i poczucia ciężaru ziemskiej egzystencji, która wyrywa się ku wyższym, szczęśliwszym rejonom ducha. Muzyka i kompozycje Leszka Możdżera często nasuwają mi skojarzenie z wysokimi stopniami abstrakcji, z chłodem matematycznej wręcz precyzji. Dlatego może też nie do końca się w tej muzyce odnajduję, choć podziwiam jej doskonałe, wyrafinowane piękno.
Tymczasem najnowsza płyta Możdżera, „Missa Gratiatoria”, skomponowana z okazji 35-lecia Akademickiego Chóru Uniwersytetu Gdańskiego, urzekła mnie niemal od pierwszych taktów. Jest to w zasadzie jeden utwór, którego poszczególne części zostały wyodrębnione trzema krótkimi interludiami. Instrumenty klawiszowe, perkusja, chór i wspaniale wykorzystane brzmienie wibrafonu (krystalicznie czyste kropelki dźwięku!) tworzą misterną całość.
Jest w tej muzyce radość Niedzieli Zmartwychwstania. Słuchając jej miałem wrażenie lekkości, unoszenia się duszy pozbawionej ziemskiego ciężaru, wznoszenia się po okręgach sfer niebieskich. Kolejne interludia to jakby przechodzenie na coraz wyższe etapy tej wędrówki, której zwieńczeniem jest przepiękne Agnus Dei, będące też najlepszym fragmentem całej płyty.
Msza Leszka Możdżera łączy w sobie nowoczesność z tradycją. Łacińskie śpiewy chóralne przypominają o średniowiecznym uniwersalizmie, o chrześcijańskim przesłaniu adresowanym do całego świata. Nasuwają też skojarzenia z ówczesną wizją wszechświata, którego centrum, najwyższym punktem był Bóg. To jakby gotycka katedra zbudowana z dźwięków, ale przy użyciu nowoczesnych środków, nowego języka muzycznego twórczo rozwijającego znane motywy.
Leszek Możdżer, Missa Gratiatoria, Akademickie Centrum Kultury UG „Alternator”, 2009.
piekne, lecz... ja jednak - poznając coraz więcej kompozycji Leszka Możdżera - pozostanę chyba bardziej wierną fanką jego - jako genialnego interpretatora i wykonawcy, niż jako poszukującego, eksperymentującego kompozytora.
OdpowiedzUsuń