Od jakiegoś czasu, kiedy wynoszę śmieci do kontenerów,
zastanawiam się, dlaczego mam wykonywać robotę za tych, którzy powinni się tym
zająć, czyli śmieciarzy – przy całym szacunku dla ich zawodu, który bez
wątpienia jest potrzebny. Kiedy bowiem widzę, jak sąsiedzi drepczą do śmietnika
rozdzielając starannie butelki od kartonów, bierze mnie cholera.
Nie mamy dużej kuchni i już od dłuższego czasu jednym z
podstawowych problemów jest brak miejsca. Kiedy pomyślę sobie, że miałbym teraz
jeszcze w tej małej kuchni segregować śmieci, to mną telepie. Bo niby gdzie ja
mam to wszystko pomieścić? Mam obwieszać się dookoła woreczkami z odmiennymi
odpadami tylko po to, aby ułatwić pracę komuś, kto powinien to wykonać za mnie?
Pod zlewem mi się to nie zmieści.
Wyobraźcie sobie, że na przykład, aby kupić kilo truskawek,
musicie je jeszcze zebrać z pola? Albo jeśli chcecie mieć garnitur czy
sukienkę, to musicie przynieść materiał, a najlepiej samemu go przedtem utkać?
Czysty absurd, prawda? To dlaczego mam się na to godzić w przypadku odpadów? I
jeszcze obciąża się mnie za to dodatkową opłatą? To interes firm zajmujących
się segregowaniem i przetwarzaniem śmieci. Może mam jeszcze zacząć osobiście
śmieci wywozić do odpowiednich przetwórni odpadów? W ten sposób nie będę musiał
w ogóle płacić za wywóz, prawda? Poza ceną benzyny rzecz jasna i zmarnowanym
czasem.
Więcej mogą sobie Państwo poczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz