Moje pokolenie chyba dobrze jeszcze pamięta magister Lewicką z serialu
komediowego Barei. Ostatnio pisałem na tym blogu o tym, że cieć Anioł ma się w
naszym postkomunistycznym grajdole bardzo dobrze, a słynny reżyser polskich
komedii chyba miał skądś cynk o przyszłej transformacji, skoro tak dobrze
przewidział jego przyszłość.
Okazuje się, że serialowa Bożenka, która usidliła docenta
Furmana, ma się najwidoczniej gdzieniegdzie równie dobrze we współczesnej Polsce,
jak się miała za czasów PRL-u. Jest wciąż w awangardzie postępu. Wprawdzie nie
wysławia socjalistycznego raju, dymiącego kominami wielkich fabryk, ale za to
działając prężnie w związku nauczycielstwa przyznaje nagrodę belfrowi, który ma
„partnera”.
Jej inicjatywa, by zgodnie z najnowszymi trendami
oświatowymi wprowadzić do szkół „tęczowy piątek”, trochę spaliła na panewce,
ale przecież nasza dzielna pani magister nie spocznie, będzie równie dzielnie nieść
kaganiec... to znaczy kaganek oświaty do szkół miast i wsi. Bez wątpienia
wesprze ją w tym docent Furman, choć sam jest nieco na cenzurowanym z powodu
swojego myśliwskiego sprzętu. Nie wątpię jednak, że bronił bohatersko z Bożenką
kornika drukarza jak Zawisza na mydle... albo jak Zagłoba Czarny, albo może
Rejtan u płotu czy jakoś tak.
Z Dziadkiem Mrozem zastępującym św. Mikołaja udało się tylko
połowicznie, to znaczy św. Mikołaja zastąpił nie Dziadek Mróz, ale jakiś rześki
dziadzio w czerwonym (nomen omen) kubraku rozwożący napoje orzeźwiające. Może jednak uda się coś zrobić z tym nieszczęsnym Bożym Narodzeniem, które kole w oczy
swym blaskiem postępowy świat oświaty.
Tak więc pani Bożenka postanowiła rzucić żagiew tej oświaty
na prowincję. I zagnało ją aż do Krynek, gdzie rzuciła się ratować dusze dzieci
przed zabobonem (choć może słowo „dusze” nie jest tu za bardzo na miejscu) i
zwalczać nietolerancję wobec innych wyznań i grup etnicznych. Tym razem jednak
wpadła na pomysł, żeby Maryję zastąpić Panią Zimą, a zamiast jasełek
zorganizować przedstawienie pod tytułem „Magia Świąt”.
Jak widać pani magister Lewicka jest w swoim żywiole i pełna
pomysłów. Gdyby zaś jej tych pomysłów zabrakło, zawsze może sięgnąć po
niezastąpiony organ ZNP, gdzie znajdzie porady, jak zwalczać ciemnotę wśród
młodzieży. A może by tak stworzyć zastęp postępowych zuchów w tęczowych
krawatach? Aktyw młodzieżowy byłby tu ze wszech miar pomocny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz