Na wspomnienie kolejnej rocznicy stanu wojennego
stwierdziłem, że przypomnę piosenkę barda tamtych czasów, Przemysława
Gintrowskiego. Ktoś zmontował wideo składające się ze zdjęć samego piosenkarza.
Akurat to jeden z tych utworów w jego wykonaniu, który do tej pory bardzo
lubię. Pamiętam duży jego koncert we Wrocławiu z udziałem oczywiście Jacka
Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego (który zmarł w tym roku przecież), tłumy ludzi wracające po występie
ulicami pod koniec lat osiemdziesiątych. I mały, kameralny koncert już samego
tylko Gintrowskiego w Teatrze Kameralnym we Wrocławiu, artysta miał chyba
złamaną nogę, jeśli mnie pamięć nie myli. Taki symbol odchodzenia w przeszłość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz