wtorek, 20 listopada 2018

Anioł wiecznie żywy, czyli Jola uczy savoir-vivre’u

Obejrzałem sobie ostatnio zakończenie popularnego niegdyś serialu komediowego „Alternatywy 4”. Zakończenie znamienne i symboliczne: oto po demolce, jaką zorganizowali zbuntowani mieszkańcy bloku, cieć Anioł powraca, ale już nie jako „gospodarz domu”, tylko w nowej roli: kierownika osiedla. „Rada burmistrzów” bierze zaś blok pod „specjalną opiekę”, a wiążą się z tym „poważne fundusze”. Kto będzie o tych funduszach decydował? Oczywiście były cieć Anioł.

Czy to przypadkiem nam czegoś bardzo nie przypomina? I pytanie: skąd Bareja to wszystko wiedział? Miał cynk od władz „osiedla”?

Dzisiaj cieć Anioł występuje jako „autorytet” w różnych gremiach, popiera protesty przeciwko łamaniu konstytucji (którą zresztą sam nam spreparował, więc co się w końcu dziwić), składa podpisy pod protestami do władz, gardłuje za demokracją, udziela wywiadów, występuje na okładkach kolorowych czasopism dla pań wyzwolonych, fotografuje się ze swoją żoną w arystokratycznych strojach i wnętrzach, straszy, że obecne władze doprowadzą do naszego wyjścia spod opieki „rady burmistrzów” (a to się wiąże przecież również z utratą tych „poważnych funduszy”, które nam obiecano), no i przypomina, że oprócz dzieł wybitnego pisarza Sofronowa, czytał również „Kulturę” Giedroycia.

A co porabia żona ciecia Anioła, Miećka? Jak to co? Uczy savoir-vivre’u! No przecież! I proszę jej nie nazywać Miećką! To Mieczysława Anioł, a może nawet Angel. Prawdziwa dama! Prowadziła, a może i jeszcze prowadzi swój własny program telewizyjny!

I jeszcze raz pytam: Skąd Bareja to wszystko wiedział wówczas – na początku lat osiemdziesiątych?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz