Obejrzałem sobie ostatnio zakończenie popularnego niegdyś
serialu komediowego „Alternatywy 4”. Zakończenie znamienne i symboliczne: oto
po demolce, jaką zorganizowali zbuntowani mieszkańcy bloku, cieć Anioł powraca,
ale już nie jako „gospodarz domu”, tylko w nowej roli: kierownika osiedla.
„Rada burmistrzów” bierze zaś blok pod „specjalną opiekę”, a wiążą się z tym
„poważne fundusze”. Kto będzie o tych funduszach decydował? Oczywiście były
cieć Anioł.
Czy to przypadkiem nam czegoś bardzo nie przypomina? I
pytanie: skąd Bareja to wszystko wiedział? Miał cynk od władz „osiedla”?
Dzisiaj cieć Anioł występuje jako „autorytet” w różnych
gremiach, popiera protesty przeciwko łamaniu konstytucji (którą zresztą sam nam
spreparował, więc co się w końcu dziwić), składa podpisy pod protestami do
władz, gardłuje za demokracją, udziela wywiadów, występuje na okładkach
kolorowych czasopism dla pań wyzwolonych, fotografuje się ze swoją żoną w
arystokratycznych strojach i wnętrzach, straszy, że obecne władze doprowadzą do
naszego wyjścia spod opieki „rady burmistrzów” (a to się wiąże przecież również
z utratą tych „poważnych funduszy”, które nam obiecano), no i przypomina, że
oprócz dzieł wybitnego pisarza Sofronowa, czytał również „Kulturę” Giedroycia.
A co porabia żona ciecia Anioła, Miećka? Jak to co? Uczy
savoir-vivre’u! No przecież! I proszę jej nie nazywać Miećką! To Mieczysława
Anioł, a może nawet Angel. Prawdziwa dama! Prowadziła, a może i jeszcze
prowadzi swój własny program telewizyjny!
I jeszcze raz pytam: Skąd Bareja to wszystko wiedział
wówczas – na początku lat osiemdziesiątych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz