Tadeusz Konwicki, pisarz i reżyser, do którego twórczości
czuję wciąż dużą słabość i sentyment, choć jego wyborów życiowych nie rozumiem,
umieścił m.in. w Lawie Pałac Kultury i Nauki jako symbol zniewolenia Polski. To
zadziwiające, że do tej pory jest to chyba najbardziej rozpoznawalna budowla
kojarząca się ze stolicą. Chyba nawet kolumna Zygmunta nie jest tak często
przywoływana. Szkoda, że właśnie na setną rocznicę odzyskania niepodległości
Polski pałac nie zniknął z krajobrazu Warszawy.
W swoim ostatnim wpisie wspomniałem o spocie z Melem
Gibsonem. Teraz okazuje się, że twórcy tego filmiku muszą (?!) się tłumaczyć
(po co?) ze zniknięcia charakterystycznej – stalinowskiej przecież! – budowli z
panoramy Warszawy w ich produkcji. Dla mnie to zniknięcie (obojętnie jakie
względy przyświecały twórcom) jest bardzo symboliczne – tak właśnie powinna
wyglądać współczesna stolica Polski, oczyszczona z tego, co świadczyło przez
tyle dziesięcioleci o braku wolności, o podporządkowaniu obcemu mocarstwu i
złowrogiej, antyeuropejskiej i antychrześcjańskiej ideologii. Niech Pałac
Kultury i Nauki, niech ten podarunek Stalina pozostanie już tylko w literaturze
i filmie, jak koszmar z przeszłości. Niech wreszcie zniknie naprawdę z
krajobrazu Warszawy! Szkoda, że nie stało się tak na setną rocznicę odzyskania
niepodległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz