Pozwolę sobie w ramach rekomendacji i jako uzupełnienie
mojej wideo-recenzji przytoczyć jeszcze dwa króciutkie fragmenty z For the
Islands I Sing, autobiografii George’a Mackaya Browna.
Jego rozważania na temat Mszy przypominają mi refleksje
innej nawróconej na katolicyzm pisarki z Wysp Brytyjskich – Caryll Houselander,
o której również już wspominałem na tym blogu. To właśnie piękno Mszy św.,
rzeczywista obecność Chrystusa w Eucharystii, tęsknota za Eucharystią sprawiły,
że po wielu perypetiach została katoliczką. Także rozważania Mackaya Browna o
pracy rolników i rybaków z poprzedniego wpisu na moim blogu byłyby jej bardzo
bliskie, o czym można się przekonać czytając choćby The Passion of the Infant
Christ (która to książka stanowiła z kolei inspirację dla abp. Fultona J.
Shena), ale także jej autobiografię A Rocking Horse Catholic.
Mam jedynie nadzieję, że może moje siermiężne tłumaczenie
zachęci kogoś do sięgnięcia po książki autora, a może jakiegoś dobrego tłumacza
do udostępnienia nam dorobku autora po polsku. Te cytaty są rzecz jasna wyrwane
z kontekstu i ich pełen sens otwiera się w czasie lektury całej książki:
Chrystus otworzył się na najgorsze odrzucenie, ból i
najgorszą samotność. W ofierze Mszy ofiara zostaje powtórzona, ciągle na nowo,
każdej sekundy każdego dnia, na całym świecie; ale Golgota staje się piękna i
sensowna dzięki „tańcowi ołtarza”, ofierze owoców pracy ludzi, gdy oni sami
podróżują ku śmierci, cierpieniu i radości: chleba i wina.
Oto przydrożny zajazd, w którym się zatrzymujemy na chwilę,
by się posilić i odpocząć. „Miłość poprosiła, bym wszedł...”
Najprostsza Msza jest najpiękniejszym wydarzeniem, jakie
można sobie wyobrazić.
I na koniec jeszcze te dwa zdania:
Zatracenie własnej woli w woli Boga powinno być prawdziwym
zajęciem każdego człowieka w czasie pobytu na ziemi. Jedynie kilku z nas –
święci – jest zdolnych do takiej prostoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz