Zmarły przedwczoraj Jan Olszewski zawsze będzie mi się kojarzył z 4 czerwca 1992
roku. Tak jak sama data 4 czerwca będzie mi się kojarzyć głównie właśnie z tym
przewrotem, który obalił rząd Jana Olszewskiego, a nie z rokiem 1989. W
wyborach kontraktowych nie brałem udziału i nie zamierzałem swoim głosem
przyczynić się do zalegalizowania transformacji, choć niektórzy z moich kolegów
wówczas uważali, że to rodzaj plebiscytu.
Część graczy, którzy przyczynili się do obalenia rządu
Olszewskiego, w dalszym ciągu bryluje w polityce i w mediach, a nawet składa
kondolencje, łącznie z tym, który wówczas mówił: „Panowie, policzmy głosy”.
Nie chcę oceniać, czy Jan Olszewski był znakomitym
premierem, czy takim sobie. Nie będę wypowiadał się o nim jako osobie, bo za
mało go znałem. Myślę, ufam, że mógł po tamtych wydarzeniach spokojnie i bez
wstydu spojrzeć ludziom prosto w oczy. A tego nie można powiedzieć o paru politykach, którzy wówczas brali udział w obalaniu jego rządu.
Wieczne odpoczywanie racz dać mu, Panie. A światłość
wiekuista niechaj mu świeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz