Przeglądając wiadomości w różnych mediach, nie zauważyłem
informacji o śmierci polskiego artysty Michała Świdra. Gdyby nie wpis na blogu Wojciecha Wencla, prawdopodobnie to to smutne wydarzenie kompletnie umknęłoby
mojej uwadze.
Malarstwo Michała Świdra znam głównie dzięki „Frondzie” i z
ilustracji do tomików Wojciecha Wencla, który poinformował o śmierci artysty.
Nie znam się na tyle na sztuce współczesnej, by powiedzieć na przykład, że jego
sława będzie z czasem rosnąć. Tego nie wiem. Oby.
Dla mnie jednak jest to malarstwo, które z pewnością
wywierało na mnie silne wrażenie, ilekroć te dzieła sztuki oglądałem.
Powiedziałbym – niezapomniane wrażenie. W przeciwieństwie do wielu „dzieł”
sztuki współczesnej, które nie wywierają żadnego wrażenia albo o których
chciałoby się zapomnieć zaraz po obejrzeniu wystawy.
Pamiętam, jak kiedyś poszliśmy z żoną do muzeum, by zobaczyć
wystawę dawnego malarstwa. Coś mnie podkusiło, by potem udać się na wyższe
piętra Muzeum Narodowego we Wrocławiu, gdzie prezentowane są okazy sztuki
współczesnej. Wrażenie było szokujące. Nagle, jakbyśmy wkroczyli do rzeźni. To
była prawdziwa jatka – strzępy, kości, fragmenty, rozkład, śmierć. Na dole
królowało piękno, nawet w tych eksponatach, w których przedstawiona była wojna.
Tutaj – na górze – była masakra i brzydota.
Otóż malarstwa Michała Świdra wydaje mi się być
przeciwieństwem tego, co znajduję we współczesnej sztuce. To, co głównie mnie
uderza w tych dziełach zmarłego artysty, to spokój, opanowanie, dostojeństwo, piękno...
A także nawiązanie do wieków malarstwa i sztuki europejskiej. Do Biblii i do
antyku. Wokół wrzask i chaos, a w tych pracach skupiona cisza i mądrość wieków. I tajemnica... Zarówno w sztuce o wyraźnej tematyce religijnej czy w np. aktach kobiecych.
Może jest w tym nawet pewien chłód, ale taki chłód, który jest wyrazem
wewnętrznego spokoju i pewności, czy może po prostu wiary, nadziei i miłości...
Zresztą oceńcie sami na stronie autora, który już niestety
dla nas odszedł na drugą stronę... Wieczne odpoczywanie racz dać mu, Panie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz