Pewien znany publicysta zamieścił na Twitterze grafikę,
która sugerowała powiązanie pomiędzy koloratką a hitlerowskim wąsikiem.
Niektórzy wyrażali swoje rozczarowanie tym chamskim „memem”, uważając widać
wcześniej owego pana za człowieka większej kultury (szczerze powiedziawszy nie
wiem, dlaczego). Jednak w pamięci utkwiła mi przede wszystkim jego odpowiedź na
pytanie jednej z osób komentujących: „co to wnosi dobrego?” Otóż ów pan
stwierdził, że to „osłabia agresora”!
To typowe. Prawdziwy agresor nazywa ofiarę agresorem,
złodziej krzyczy: „Łapać złodzieja!” W końcu prowokacja gliwicka też była
wymyślona po to, aby prawdziwy agresor mógł się przedstawiać jako ofiara, która
nie miała innego wyjścia. Homobolszewicy nie wymyślili nic nowego, ale stosują
tę technikę przy potężnym wsparciu mediów wypaczających rzeczywistość (właśnie
miałem okazję przeczytać dzisiaj artykuł w pewnym irlandzkim medium, które
obnosi się ze sloganem „Truth matters” – prawda może w tym artykule i była, ale
potężnie zmaltretowana i wytarzana w błocie).
Homobolszewikom nie zależy wcale na żadnej tolerancji ani
wolności, nie obchodzi ich też prawda. Chcą zamykać usta tym, którzy myślą
inaczej niż oni. Zmuszanie ludzi do uczestnictwa w paradach homoseksualnych,
tak jak kiedyś w pochodach 1-majowych, to już w niektórych miejscach Europy,
np. w Holandii, rzecz normalna. Ta zaraza, „tęczowa zaraza”, jak ją słusznie nazwał
abp. Jędraszewski, nawiązując do wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka”,
wkroczyła już do Polski i panoszy się coraz butniej.
Niektórzy może nawet jeszcze nie zdają sobie sprawy ze skali
tego, co się dzieje. Ekscytując się wyczynami Kamila D. czy lotami marszałka
Kuchcińskiego, być może nie zauważają, że oto znikają kolejne niezależne
produkcje i kanały z sieci, bo właśnie do Polski wkroczyła homobolszewicka
cenzura, za którą stoi kasa wielkich korporacji. Nie widzę też jakiejś
zdecydowanej reakcji rządu, który powinien przecież bronić podstawowych praw i
wolności obywatelskich. Czyżby dlatego, że cenzura ta dotyka media, które nie
zawsze są tej władzy przychylne?
Homobolszewicy poczynają sobie coraz śmielej i jeśli nie
będzie jakiejś zdecydowanej reakcji zarówno rządu, jak i zwykłych obywateli,
już za chwilę obudzimy się w PRL-u bis. Jedyna różnica będzie może taka, że
półki będą pełne (jak długo?), a zamiast czerwonej flagi, będzie powiewać flaga
tęczowa.
Atak na arcybiskupa Jędraszewskiego jest doskonałym
przykładem tego, jak działa homobolszewicka propaganda i jak wraca nowe. Mamy
już nawet tęczowych księży-patriotów, którzy zgodnie z mądrością nowego etapu
wzywają do dymisji krakowskiego hierarchy. Czy po objęciu rządów przez lewicę
arcybiskup zostałby internowany? – takie pytanie jeszcze niedawno wydawałoby
się absurdalne, dzisiaj okazuje się, że należy je potraktować jak najbardziej
poważnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz