Anda Rottenberg widzi wyraźniej. Wyraźniej niż reszta
polskich analfabetów, którzy nie czytają książek. Biedna ta Anda. Ona czyta, a
wokół ciemnogród, ludzie tylko filmy oglądają i głosują na PiS, bo PiS obiecuje
im „wszystko”.
Anda Rottenberg ma też „doświadczenie życia w komunizmie”,
ale ponieważ czytała również książki, które „opowiadają o rodzeniu się systemu
autorytarnego”, to zapala się jej czerwone światło. Ona ma „to dosyć dobrze
przerobione”, więc to światło zapala się jej często. Jeśli się wam nie zapala,
to po prostu nic nie wiecie i nie jesteście „wybitną polską kuratorką i
krytyczką sztuki”.
Nie wiem natomiast, czy Andzie Rottenberg zapala się
czerwone światło, kiedy czyta takie wiadomości, jak ta o polskich feministkach,
które postanowiły sobie uczcić marszem i potańcówką Światowy Dzień Bezpiecznego
Mordowania Nienarodzonych.
W oryginale one sobie to określają inaczej, ale po prostu
nazywajmy rzeczy po imieniu: Aborcja to mordowanie niewinnych istot ludzkich.
In vitro (które „konserwatywny” kandydat (byle)Jaki jest gotowy finansować z
kieszeni podatnika) to handel żywym towarem.
Nie wiem więc, czy w tym przypadku Andzie Rottenberg
zapalają się jakieś światełka, czy może widzi po prostu światełko w tunelu. Mi
się nawet nie tyle zapala jakieś światło, co po prostu nie mogę uwierzyć ze
zgrozy, że takie bestialstwo, jak potańcówka na rzecz bezpiecznego mordowania, komuś w ogóle przyszło do głowy.
Podejrzewam wręcz, że Andzie Rottenberg zapalają się różne
światła zupełnie kiedy indziej i w zupełnie innych kolorach niż mnie. Anda
Rottenberg pewnie powiedziałaby, że nic nie wiem i nie przeczytałem tylu
książek, co ona. Ja powiem, że widocznie czytaliśmy zupełnie inne książki, a
ilość przeczytanych książek przed głupotą i tak nie uchroni. Pani Rottenberg
może to ostatnie stwierdzenie odnieść do siebie, może przypisać je mnie. Nie
bardzo mnie to obchodzi. Anda Rottenberg nie jest bowiem dla mnie żadnym
autorytetem w dziedzinie literatury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz