niedziela, 12 sierpnia 2018

„Kupiec wenecki” na opak odczytany, cz. III

Inny fragment, w którym Juliusz Kydryński wczytuje w tekst arcydzieła Szekspira swoje, niepoparte niczym, pomysły interpretacyjne: „Znamy wynik rozprawy i »odmowne załatwienie« Shylocka. Ale na jedno chciałbym zwrócić uwagę: jakkolwiek Shylock nieustępliwy jest do ostatka, nikt nie może z całą pewnością powiedzieć, że w decydującym momencie rzeczywiście zabiłby Antonia na oczach doży, sędziego i wszystkich zebranych. Albo inaczej: któż zaręczy, że zemsta Shylocka nie polega właśnie na owej grze do ostatniej chwili, na grze, która dostatecznie ukarze jego dawnego prześladowcę, a obecnego dłużnika? Przecież Porcja także gra do ostatka, niemal do samego decydującego momentu odwlekając pomyślne – dla Antonia i wszystkich z wyjątkiem Shylocka – rozwiązanie sprawy!”

To jest w gruncie rzeczy sprytny chwyt interpretacyjny – sugerowanie czegoś, czego w tekście nie ma, ale co na pozór jest możliwe. Równie dobrze można by powiedzieć, że dwie wyrodne córki Leara mogłyby się nawrócić, gdyby nie zginęły!

Otóż po pierwsze: nie ma nic w samym tekście, co sugerowałoby, że taka właśnie jest gra Shylocka. Nic! Gdyby autor tego pokrętnego wywodu przytoczył choć jedno zdanie Shylocka, choć jedną kwestię wypowiedzianą „na stronie” (co w tekście teatralnym sugeruje myśli bohatera, których rzecz jasna nie słyszą inni bohaterzy), to wówczas mógłbym przyznać mu rację, że „nikt nie może z całą pewnością powiedzieć”, że Shylock „zabiłby Antonia”.

Mamy za to całą kwestię Shylocka wypowiedzianą „na stronie” właśnie, która zdradza jego rzeczywiste powody i intencje:

Jakże spogląda ze wzgardą ów celnik!
To Chrześcijanin, więc go nienawidzę,
Lecz bardziej za to, że, głupiec nikczemny,
Pożyczki daje gratis, obniżając
Procent przy zwrocie tu u nas w Wenecji,
Jeśli uchwycę go, choć raz, pod żebro,
Nakarmię dawne urazy do syta.
Naród nasz święty ma on w nienawiści,
Łając mnie (w miejscach, gdzie schodzą się kupcy)
Za me umowy i uczciwe zyski,
Które zwie lichwą: jeśli mu przebaczę,
Niech klątwa spadnie na mój lud!

Raz jeszcze: to jest kwestia Shylocka wypowiedziana „na stronie”, a więc zdradzająca jego prawdziwe myśli. Czy trzeba przytaczać jeszcze inne jego słowa, by pokazać, co tak naprawdę kieruje lichwiarzem? Sam Shylock podaje tutaj dwie przyczyny swojej nienawiści: fakt, że Antonio jest chrześcijaninem i to, że ów kupiec psuje mu biznes. W zasadzie można by dopisać trzecią: nienawiść Antonia do Żydów, ale sam lichwiarz podaje przyczynę tej nienawiści – lichwę.

Dlaczego Szekspir nie włożył w usta Shylocka choćby takiej mniej więcej wypowiedzi „na stronie”: „Poigram sobie z tobą, bratku, aż mdlał będziesz z przerażenia, a potem splunę ci w twarz z pogardą!” Wówczas moglibyśmy przyklasnąć Kydryńskiemu, bo takie słowa Shylocka sugerowałyby możliwość wycofania się Shylocka w ostatniej chwili. Shylock natomiast mówi: „jeśli mu przebaczę, niech klątwa spadnie na mój lud!” To bardzo poważna deklaracja, choć wypowiedziana w myślach. To w gruncie rzeczy przysięga. Wycofanie się w ostatniej chwili byłoby złamaniem tej przysięgi.

Shylock był przekonany, że stoi za nim prawo. Sam domagał się bezwzględnego wypełnienia prawa, realizacji postanowień umowy, które trywializował z początku, by wciągnąć Antonia w pułapkę, co staje się jasne wówczas, gdy Antonio okazuje się być bankrutem (na pozór – jak późniejszy rozwój wypadków pokazuje). Zabicie Antonia „na oczach doży, sędziego i wszystkich zebranych” miało więc lichwiarzowi ujść na sucho, bo stało za nim prawo. Shylock nie przewidział jednak możliwych komplikacji prawnych właśnie, a wynikających z innych jeszcze regulacji, jak np. tych, dotyczących zabicia obywatela Wenecji.

Dlaczego mielibyśmy przypuszczać, że Shylock nie wykonałby swojego zamiaru? Wszak nic nie sugeruje, by sam Shylock był gołębiego serca. Jak już pisaliśmy wcześniej, wolałby na przykład ujrzeć swoją córkę martwą, gdyby zwróciło to mu jego kosztowności. Skąd więc przypuszczenie, że do ostatka by grał, a potem się wycofał? Zabicie Antonia byłoby wręcz dla Shylocka korzystne! Pozbawiłoby go to sporego kłopotu – człowieka, który psuł mu biznes pożyczając bez lichwiarskich procentów i wykupując dłużników!

Ale jeszcze kwestia Porcji. Tak, Porcja też przeciąga sprawę do ostatniej chwili. Ale ma to swoje uzasadnienie. Po pierwsze: daje Shylockowi szansę na wycofanie się ze swojego zamiaru, okazanie przez niego miłosierdzia. Shylock na takiej postawie nic by nie stracił. Więcej – zyskałby nawet pod względem materialnym – wszak Bassanio ofiarował mu hojne wynagrodzenie zwłoki w spłacie długu. Po drugie: Shylock chciał prawa, a nie miłosierdzia. I to właśnie dostał. Porcja pokazała konsekwencje ścisłego przestrzegania prawa. Wszak sam Shylock (prze)powiedział: „Na moją głowę niech spadną me czyny!” Tu wszystko jest logiczne, a domniemania Kydryńskiego to zwykłe chciejstwo, które ma jedynie podbudować jego chwiejne wywody.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz